Za siedem minut oczekiwania na klienta, który tylko „na chwilę wyskoczył do Politechniki Morskiej po to, by wziąć dokument, którego zapomniał", kierowca taksówki zapłacił 200 złotych opłaty za postój. Bo stanął w Strefie Płatnego Parkowania przy Wałach Chrobrego, a mobilna kontrola uchwyciła jego auto dwukrotnie i zanotowała, że postój nie jest opłacony zgodnie z taryfikatorem SPP. Napisał reklamację, jednak dodatkowej opłaty mu nie cofnięto. Całą historię puentuje dosadnie: taksówkarzom odbiera się możliwość normalnej pracy, a prawo nie nadąża za życiem.
Feralny kurs z pasażerem do Politechniki Morskiej pan R., licencjonowany taksówkarz z pięcioletnim stażem, odbył 5 września, tuż po godzinie 9, jednak cała procedura odwoławcza przeciągnęła się niemal do końca listopada. Bez satysfakcjonującego dla taksówkarza rozstrzygnięcia, co wywołało u niego lawinę pytań i ocenę traktowania nielicznych, którzy świadczą już takie usługi transportowe.
- Jak mam wytłumaczyć klientowi, że prawo nie zezwala na postój powyżej jednej minuty? Jak wytłumaczyć sytuację pasażerowi, który zastaje puste
...