Ryszard Stadniuk i Henryk Walczukiewicz to legendy nie tylko szczecińskiego wioślarstwa. Obaj byli olimpijczykami, a pierwszy z nich z igrzysk w 1980 roku wrócił z brązowym medalem. Po 50 latach połączyła ich inna sportowa pasja. Do rąk wzięli kije golfowe.
Stadniuk jest rodowitym szczecinianinem i tutaj zaczynał przygodę zakończoną tym, co dla sportowca najcenniejsze - medalem olimpijskim. Zdobył go w czwórce ze sternikiem, ma na koncie również srebrny medal mistrzostw świata w dwójce.
Wspólny pokój na WDS-ie
- Na początku kariery zamieszkałem w hotelu przy WDS-ie, bo tam miałem lepsze warunki do studiowania i treningów niż w domu - wspomina Stadniuk. - Wkrótce dokooptowano mi do pokoju współlokatora w osobie Henia, który trafił do Szczecina po odbyciu służby wojskowej w Zawiszy Bydgoszcz.
Walczukiewicz był już uznanym wioślarzem, olimpijczykiem z 1972 roku, a w Czarnych wsiadł do czwórki razem ze Stadniukiem, Teodorem Kowalskim i Wiesławem Długoszem.
- Tak naprawdę, to w mistrzostwach Polski pływaliśmy co się dało, a w 1977 roku na poznańskiej Malcie zdobyliśmy złoto w czwórce
...