Poniedziałek, 04 sierpnia 2025 r. 
REKLAMA

Szczecińskie legendy sportu wciąż w olimpijskiej formie. Zamienili łódkę na kije...

Data publikacji: 13 lipca 2025 r. 11:22
Ostatnia aktualizacja: 15 lipca 2025 r. 15:10
Szczecińskie legendy sportu wciąż w olimpijskiej formie. Zamienili łódkę na kije...
Ryszard Stadniuk (z lewej) oraz Henryk Walczukiewicz znaleźli nowe sportowe wyzwanie na polu golfowym. Fot. archiwum  

Ryszard Stadniuk i Henryk Walczukiewicz to legendy nie tylko szczecińskiego wioślarstwa. Obaj byli olimpijczykami, a pierwszy z nich z igrzysk w 1980 roku wrócił z brązowym medalem. Po 50 latach połączyła ich inna sportowa pasja. Do rąk wzięli kije golfowe.

Stadniuk jest rodowitym szczecinianinem i tutaj zaczynał przygodę zakończoną tym, co dla sportowca najcenniejsze – medalem olimpijskim. Zdobył go w czwórce ze sternikiem, ma na koncie również srebrny medal mistrzostw świata w dwójce.

Wspólny pokój na WDS-ie

– Na początku kariery zamieszkałem w hotelu przy WDS-ie, bo tam miałem lepsze warunki do studiowania i treningów niż w domu – wspomina Stadniuk. – Wkrótce dokooptowano mi do pokoju współlokatora w osobie Henia, który trafił do Szczecina po odbyciu służby wojskowej w Zawiszy Bydgoszcz.

Walczukiewicz był już uznanym wioślarzem, olimpijczykiem z 1972 roku, a w Czarnych wsiadł do czwórki razem ze Stadniukiem, Teodorem Kowalskim i Wiesławem Długoszem.

– Tak naprawdę, to w mistrzostwach Polski pływaliśmy co się dało, a w 1977 roku na poznańskiej Malcie zdobyliśmy złoto w czwórce bez sternika, dołożyliśmy srebro w czwórce ze sternikiem i brąz w ósemce, a wszystko w ciągu jednego dnia – wylicza Walczukiewicz, jakby to było przed rokiem, a nie 50 lat temu, gdy dobiegała końca jego kariera.

Walka z nowotworem

– Później z Ryśkiem spotykaliśmy się już rzadziej, bo każdy poszedł swoją drogą, a najczęściej widywaliśmy się w Klubie Olimpijczyka – mówi Walczukiewicz, który ukończył AWF w Poznaniu, przez 10 lat był trenerem Czarnych, a w 2004 roku napotkał najgroźniejszego rywala w swoim życiu, czyli zaawansowanego czerniaka złośliwego skóry. Wycięto mu dół pachowy pod prawym ramieniem. Nastąpił zanik mięśni w barku, a w konsekwencji pełny niedowład prawej ręki, ale i to nie załamało twardziela.

– Nie mogłem już grać w tenisa, ale nie wyobrażałem sobie życia bez sportu – mówi olimpijczyk.

Mimo niedowładu ręki osiem lat temu chwycił za kij golfowy i co jest godne wielkiego uznania, jako samouk podnosił swoje umiejętności. Golf jest jego sposobem na zdrowie i życie.

– Gdy wykryto nowotwór i rozpocząłem kurację w Niemczech, to dawano mi dwa lata życia, a minęło już 21 wiosen od tamtego czasu, więc czym ja się mam przejmować? Nic mnie tak nie interesuje jak golf i poprawa mojego handicapu – mówi z uśmiechem na ustach.

Nawet nawroty choroby i konieczność kuracji nie przeszkadzają mu realizować pasji, a jesienią ubiegłego roku na jego sportowej drodze znów pojawił się… Stadniuk.

Golf mocno wciąga

– Gdy Ryszard zadzwonił do mnie i oznajmił, że zamierza grać w golfa, to dałem mu piłki, kije i wsparcie duchowe, jakiego ja nie miałem, bo na początku sam chodziłem po polu – mówi Walczukiewicz.

– Dlaczego zacząłem grać w golfa? – rozpoczyna tłumaczenie Stadniuk. – Odszedłem od działalności społecznej na emeryturę. Przestałem być prezesem PZTW i działać w europejskiej federacji, więc mam dużo czasu. Nie chcę brać instruktora, bo chciałbym się nauczyć przy pomocy Henia i innych partnerów. Gdy widzę postęp w uderzeniach, to golf mocno wciąga.

Obaj panowie są już po 70-ce, ale coraz częściej bywają na polu w Binowie.

– Przyjemnie się spotkać i grać, ale wiadomo, że każdy lubi wygrywać – mówi Henryk, który nie wyzbył się genu rywalizacji sportowej. – Najlepszą okazją do rywalizacji jest turniej Gofus Polska Masters, w którym członkowie Gofus Polska, w większości byli sportowcy, rywalizują w Binowie. Piąta edycja odbyła się kilkanaście dni temu. Choć Walczukiewicz nie był w pełni zadowolony ze swojej postawy, bo zajął miejsce pod koniec drugiej diesiątki, to już tydzień później w innej imprezie poprawił swój handicap na 25,4. Stadniuk obiecuje, że i na polu golfowym, podobnie jak przed laty w łodzi wioślarskiej, dotrzyma kroku koledze.

Jerzy CHWAŁEK

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA