Z Pauliną ROMANOWICZ rozmawia Wojciech SOBECKI
- Od jak dawna mieszka Pani na Stołczynie?
- Jestem przedstawicielką trzeciego pokolenia mieszkającego na Stołczynie. Pierwsi mieszkali tu dziadkowie ze strony mojej mamy. Mój dziadek pracował w hucie, później w hucie pracował również mój ojciec. Na Stołczynie urodziła się i wychowała moja mama. Ja urodziłam się, kiedy rodzice mieszkali jeszcze na sublokatorce na Warszewie, ale kiedy miałam trzy lata, przeprowadzili się na Stołczyn, ponieważ tata otrzymał wówczas mieszkanie pracownicze. Mój brat urodził się już na Stołczynie.
- Czy myślała Pani kiedyś o wyprowadzeniu się ze Stołczyna?
- Nie tylko myślałam, ale nawet to zrobiłam. Podczas studiów doktoranckich mieszkałam w różnych miejscach w Szczecinie, na dwa lata wyjechałam nawet do Łodzi, ale wróciłam na Stołczyn i teraz mieszkamy tutaj z mężem i dwójką naszych dzieci. Wygląda na to, że to miejsce bardzo mocno wpisało się w DNA naszej rodziny.
Mówię to absolutnie świadomie, ponieważ mój mąż również wywodzi się ze Stołczyna. Przez wiele lat mieszkał za granicą, a teraz powrócił
...