Z Agnieszką BEDNARSKĄ, która ze Stargardu wyjechała do Wielkiej Brytanii, gdzie pisze książki z gatunku lekkiej grozy, rozmawia Wioletta MORDASIEWICZ
- Dlaczego pisze pani książki z gatunku grozy?
- Moje książki nie są typowymi książkami grozy, są z gatunku lekkiej grozy, przez wydawców klasyfikowane jako thrillery. Staram się pisać tak, aby utrzymać czytelnika w stanie zaniepokojenia, obawy o coś, co może przytrafić się nie tylko bohaterom, ale również jemu samemu. I aby mimo poczucia strachu, narastała w czytelniku ciekawość. To nie ja wybieram tematykę moich powieści, ale one wybierają mnie. Kiedy czytałam o śmierci klinicznej, to w głowie pojawiły mi się pytania, jak to wygląda od tej drugiej strony? Gdzie znajduje się człowiek, który wydaje się martwy, ale taki nie jest, czy ma jeszcze jakiś wybór, czy jest w stanie z kimś się komunikować? Albo, gdy natknęłam się na opowieść o portrecie małego chłopca, który obciążony klątwą wzniecał pożary w każdym domu, w którym zawisł, zaczęłam się zastanawiać dlaczego? Co musiało się stać, że mały, śliczny chłopiec poczuł taką nienawiść do
...