W czasach, gdy poznikały kioski z biletami, biletomaty miały być ułatwieniem i dobrodziejstwem dla pasażerów komunikacji miejskiej w Szczecinie. Tak też się stało. Zdarzają się jednak dość nieprzyjemne niespodzianki… "Wyjęcie biletu z biletomatu nie było łatwe, bo trzeba było klęknąć na podłodze, po czym tak wygiąć rękę i samą dłoń, by uchyliwszy obrotową osłonę sięgnąć palcami po... zakleszczony bilet" - skarży się pasażer.

- Kilka dni temu w autobusie linii 96, jadąc z Dąbia w kierunku Basenu Górniczego, skorzystałem z biletomatu - opowiada nasz czytelnik. - Straciłem przy tym sporo nerwów, czasu, a na Basen Górniczy dojechałem w stresie, bo obawiałem się kontroli biletów. Otóż automat nie wydał mi biletu, mimo że operacja płacenia za bilet na godzinny przejazd, czyli za 4 zł, zakończyła się sukcesem, co zresztą biletomat oznajmił mi, wyświetlając informację, że operacja się powiodła. Na próżno czekałem, aż w szufladzie pojawi się mój bilet. Nie pojawił się. Pomyślałem więc, że może jednak płatność nie została z karty pobrana. Ponowiłem więc próbę. I tym razem pojawił się napis