Jeszcze dwa lata temu szczeniaki do schroniska trafiały na tyle rzadko, że nie wyodrębniano ich nawet w zbiorczych statystykach. Sytuacja zmieniła się, gdy koszty usług weterynaryjnych poszybowały. W ubiegłym roku na pokładzie szczecińskiego przytuliska wylądowało 27, a w bieżącym - już 12 psich maluchów.
Nie biorą się znikąd. Są przyprowadzane do schroniska jako znalezione albo owoc z niechcianego miotu.
- Ludzie nie przyznają, że szczenię pochodzi z miotu ich własnej suni, tylko jakiejś wyimaginowanej znajomej czy cioci, najczęściej gdzieś ze wsi. Bo wstyd im przyznać, że po radykalnym wzroście cen usług weterynaryjnych nie stać ich było na sterylizację swojej pupilki i zwyczajnie jej nie dopilnowali - mówi Ewa Mrugowska, kierująca Schroniskiem dla Bezdomnych Zwierząt w Szczecinie. - Słyszymy też różne wersje o znalezieniu szczenięcia, np. między blokami. Choć wszyscy dobrze wiemy, że naprawdę trzeba bardzo chcieć i się starać, żeby szczenię zgubić.
Ceny sterylizacji i kastracji domowych zwierząt poszybowały. Kastracja kota to koszt co najmniej 250 zł, a sterylizacja kotki - od
...