Spotykają się na skraju podpolickiej miejscowości - w Przęsocinie. Tutaj dzierżawią pole wielkości mniej więcej piłkarskiego boiska. Wystarczy bezwietrzny, w miarę ciepły dzień, aby w powietrzu, właśnie nad tym polem, móc zobaczyć lotnicze akrobacje. Na tle nieba unoszą się oczywiście nie prawdziwe samoloty, a ich modele. Niektóre nawet własnoręcznie robione przez tych, którzy nimi sterują.
- To jest takie hobby, które wymaga miejsca - mówią Marcin Antoniewicz i Sebastian Mularczyk, którzy w minioną niedzielę spotkali się w Przęsocinie właśnie po to, żeby poćwiczyć akrobacje swoimi modelami samolotów.
To pole grupa wielbicieli takiej zabawy wydzierżawiła od miejscowego gospodarza. Oczywiście jej członkowie muszą o ten teren dbać - kosić trawę (za wysoka uniemożliwi modelom lądowanie), przestrzegać zasad bezpieczeństwa.
- Nie może to ludziom przeszkadzać. Trzeba uważać, bo taki rozpędzony samolot może naprawdę zrobić krzywdę, nie można latać komuś nad głową… - podkreślają.
W grupie są posiadacze własnoręcznie robionych modeli, ale to mniejszość. W powietrzu dominują te gotowe,
...