Anna: kasztanowe włosy, koronkowa niebieska sukienka. Kajetan: krótkie czerwone spodenki i sportowa czapka z daszkiem. Matka z synem. Oboje w objęciu, uśmiechnięci. Typowe rodzinne zdjęcie, na którym nie widać ponad dekady katorżniczej pracy: Anny w pogoni za umykającym przed nią autystycznym synem.
Czuła, że jej nie rozpoznaje i nawet nie kojarzy ze słowem „mama". Patrzył na nią jak na wszystkich innych, nieobecnym niewidzącym wzrokiem: jakby przez matową szybę. Nie reagował na swoje imię. Ale się uśmiechał. Chętnie się bawił karuzelką wiszącą nad łóżkiem. - Był ciekawy świata i wesoły, ale sam ze sobą - o wczesnym dzieciństwie Kajtka opowiada Anna Szewczyk.
Diagnoza: jeszcze z tego wyrośnie
Od początku wiedziała, że coś jest nie tak. Bo nie reagował i nie zachowywał się jak inne dzieci. Nie lubił światła, dotyku, płoszył go każdy donośniejszy dźwięk. Jeszcze nie mówił. Nie chodził. Nie lubił i nie dawał się przytulać. A każda jego kończyna jakby żyła własnym życiem. Mimo wszystkich tych symptomów lekarze długo brali ją za nadwrażliwą matkę. Bliscy uspokajali:
...