Jedna z najstarszych i najbardziej cenionych piekarni w Szczecinie ogłosiła, że do końca roku planuje zakończyć działalność. Nie dlatego, że brakuje jej klientów. Właściciele potrzebują już czasu na zadbanie o własne zdrowie. Liczą jednak, że znajdą godnego następcę, który poszanuje przeszłość miejsca i tradycję wypieku.
Najstarsze wzmianki o piekarni z ul. Rayskiego 17 w Szczecinie pochodzą już z 1933 roku. A nieprzerwanie działa od 1945 roku – pierwszym powojennym piekarzem był tutaj Bronisław Ruciński. Rodzina Reczyńskich przejęła prowadzenie zakładu w sierpniu 1979 roku, odtąd kontynuuje wypiekanie chleba tradycyjnymi metodami. Na początku pan Andrzej Reczyński, obecny właściciel, pomagał tacie. Później przejął piekarnię i wraz z żoną prowadzi do dziś. Ich dzieci jednak wybrały inną drogę zawodową, państwo Reczyńscy są już zmęczeni i potrzebują zatroszczyć się o własne zdrowie.
– Po prostu zdrowie się na tyle sypie, że nie dajemy rady. Trzeba się podleczyć, żeby można było nadal jakoś funkcjonować – przyznaje Andrzej Reczyński, piekarz i właściciel piekarni.
Do emerytury brakuje mu jeszcze kilku lat, ale…
– Przeniesione tony mąki i pieczywa, bieganie po tych schodach, nieprzespane noce… To wszystko swoje zostawia – mówi. – Ta decyzja była długo odwlekana, bo jest bardzo trudna. Jak się tyle lat robi w jednym miejscu, to tak ciężko to wszystko zostawić. Szkoda nam zostawiać naszych wiernych klientów-przyjaciół. Decyzję właściciele ogłosili w mediach społecznościowych. Z nadzieją, że znajdzie się rozwiązanie dla kontynuowania tradycji. Reakcja klientów była do przewidzenia. Licznie wyrażają żal, ale też zrozumienie. I nadzieję, że tradycja jednak przetrwa. Choć o odtworzenie wyjątkowej atmosfery w piekarni i jej sklepiku będzie bardzo trudno.
– Żal, nie znam drugiego takiego miejsca – mówi nam pan Szymon, który w piekarni Reczyńskich robi zakupy od lat. – I nie chodzi tylko o doskonałe tradycyjne pieczywo, ale również o specyficzną atmosferę, którą tworzy właściciel. Ma wyjątkową umiejętność skracania dystansu z klientami – uśmiech, żart, czas na rozmowę, „żółwik” na pożegnanie. Zdarza się, że cenę zakupu chleba i rogalików podaje w formie zagadki matematycznej, co może być dla niektórych przyczynkiem małej konfuzji, ale zawsze wychodzi się stamtąd bardzo zadowolonym.
Klientami Reczyńskich są nie tylko mieszkańcy Szczecina. Już jakiś czas temu pisaliśmy, że ich pieczywem zajadają się na co dzień także mieszkańcy Kołobrzegu, Koszalina, Świnoujścia czy Gorzowa Wielkopolskiego, gdzie jest dowożony. Zdrowy, prawdziwy chleb, którego składnikami są tylko mąka, woda, sól i zakwas ma także smakoszy na całym świecie.
– Powiesiłem w piekarni mapę, gdzie zawędrowały nasze bochenki, gdzie ktoś jadł kanapkę przygotowaną z naszego chleba. Czerwone kropki są już na całym świecie, najwięcej, oczywiście, w Europie, ale również w Melbourne w Australii, w Bogocie w Kolumbii, w Brazylii i na Spitsbergenie, w Chinach i Tajlandii, Kazachstanie i Islandii. I nie ma tak, że ktoś tylko powie, że wiezie nasz chleb na inny kontynent, musi to jeszcze potwierdzić wpisem w zeszycie i własnym podpisem – mówił nam Andrzej Reczyński.
I ze świata odzywają się także teraz, z wyrazami wsparcia. Ale jak na razie nie zgłosił się nikt, kto gotowy byłby przejąć piekarnię i w pełni uszanować jej tradycję.
– Z rozmowy z tymi, którzy sygnalizowali chęć jej przejęcia, wynika, że chcieliby swoje pieczywo wprowadzić, a to jednak nie byłoby to samo – mówi Andrzej Reczyński. I dodaje: – Szukam osoby z charyzmą, pasją, która poprowadziłaby to w tym stylu, jak my to prowadzimy. Cały czas pieczywo jest tu wyrabiane tradycyjnymi metodami. Mamy grono swoich fanów, którzy przychodzą, uwielbiają to.
Obecny właściciel nie chce, aby dorobek jego poprzedników i jego samego został zaprzepaszczony.
– Zależy nam na tym, żeby coś po nas zostało, bo jak bym na przykład miał to przekazać komuś, i on miałby to za pół roku zmarnować i to wszystko by przepadło, to by mnie to za bardzo bolało – przyznaje Andrzej Reczyński.
Jedną z rozważanych opcji jest też – jak mówi właściciel – „opcja muzealna” ze względu na historyczność miejsca. Jednak przyznaje, że rozmowy w tym kierunku nie zostały jeszcze podjęte.
Piekarnia słynie z tradycyjnych metod i wypieków dostosowywanych do potrzeb klientów. Największym powodzeniem cieszy się, jak mówi właściciel, „klasyczne żyto”, ale upodobania i potrzeby klientów są różne. I znajdują w tym zrozumienie u piekarza i właściciela. Tak oto na prośbę jednej z klientek powstał chleb, który nazywany tu jest „chlebem dla przedszkolaków”. Jedna z mam zwróciła się do piekarza, ponieważ jej syn nie tolerował pszenicy, a tradycyjny razowy chleb był dla niego zbyt ciężki. W efekcie piekarnia wprowadziła do stałej oferty specjalny chleb.
– Jasny, delikatny, mało kwasu, żeby był łagodniejszy – opowiada Andrzej Reczyński. – I okazało się, że ten chleb pasował. Nawet dla przedszkoli był zamawiany.
Ruch w piekarni nie ustaje. Teraz niektórzy klienci planują nawet zakup zamrażarek, aby zachować w nich ulubione pieczywo na dłużej. ©℗
Agnieszka SPIRYDOWICZ, (kel)