Białorusinka Natalia Piotrkowska była jedną z uczestniczek wiecu poparcia dla białoruskiej opozycji w Świnoujściu. Wcześniej uczestniczyła m.in. w protestach w Szczecinie. - Jestem wdzięczna Europie za to, że przypomniała sobie o moim kraju. Ale trudno przewidzieć, jak to wszystko się skończy - mówiła już po zakończonym wiecu reporterowi „Kuriera".
Z Białorusi wyjechała w 2013 roku. Mieszka w Świnoujściu, a pracuje w jednym z hoteli w Międzyzdrojach jako menedżer. Tutaj zapuściła korzenie. Niedawno do Polski ściągnęła także syna i synową, którzy brali udział w protestach na Białorusi.
- Bałam się o ich zdrowie i życie. Na Białorusi nadal mieszka moja siostra oraz mama - mówi „Kurierowi". - Mama ma już 80 lat i oczywiście brakuje jej sił, żeby brać udział w manifestacjach, ale dobrze wie, co się dzieje. Wie, że Aleksander Łukaszenka to człowiek, który niszczy swój naród i kraj.
Nasza rozmówczyni dodaje, że na Białorusi wolności nie ma już od 26 lat, ale gdy wyjeżdżała stamtąd w 2013 roku, to mogło się wydawać, że sytuacja niewiele różni się od tej w Polsce. Z
...