Jerzy Łapiński - były nauczyciel, trener, obecnie sędzia lekkoatletyczny. Tytuł sportowca lub sędziego lekkiej atletyki to jednak nie tylko złote medale na piersi, w górze trzymana chorągiewka sędziowska czy odliczany czas podczas biegu przez płotki, ale także postępowanie zgodne z etosem sportu. Bo nie trzeba być mistrzem, żeby zachowywać się jak wielki mistrz.
- Sportem zacząłem się zajmować, gdy miałem 15 lat. To głównie zasługa śp. trenera Henryka Witkowskiego, który gdy tylko przyjechał do Dębna, założył tu klub MKS, który był najlepszym klubem szkolnym w Polsce powiatowej. Namówił mnie do uprawiania właśnie lekkiej atletyki, a odwiódł od piłki nożnej, czego w głębi serca czasami trochę żałowałem i nie ma to związku z obecnymi apanażami piłkarzy - opowiada Jerzy Łapiński. - Pamiętam jeszcze epizod ze studiami na Politechnice Szczecińskiej, który spowodował, że zamiast iść do wojska, poszedłem do Studium Nauczycielskiego o kierunku wf. z biologią. Zostałem tam bardzo chętnie przyjęty i ta szkoła przekonała mnie, co chcę w życiu robić. Wówczas trener Henryk Witkowski zaczął
...