Z Krzysztofem PIOTROWSKIM, prezesem holdingu stoczniowego, rozmawia Wojciech SOBECKI
- W tym czasie postanowiono pozbyć się Pana ze stoczni…
- Sytuacja była coraz lepsza, więc stanowisko prezesa przestało być „gorącym krzesłem", a stało się pożądanym i prestiżowym miejscem. Zbigniew Stypa - dyrektor finansowy w moim zarządzie, postanowił wprowadzić swoje koncepcje zarządzania, które zupełnie nie pokrywały się z moimi zamiarami, a mówiąc wprost - stały z nimi w sprzeczności. Stypa skierował do mnie list, w którym skrytykował nowy system płac, twierdząc, że stocznia wkrótce upadnie.
Dzięki tzw. poczcie pantoflowej list formalnie skierowany do mnie poznali wszyscy pracownicy budynku dyrekcji. Oczywiście zadbał o to sam autor i grupa jego popleczników. Kiedy jako zarząd podjęliśmy decyzję o budowie nowej pochylni „Odra", Stypa stwierdził, że on takiej decyzji nie popiera i nie będzie uczestniczył w jej realizacji. Dalsza współpraca stawała się męcząca dla obu stron, dlatego w roku 1993 rozstałem się ze Zbigniewem Stypą, a stanowisko dyrektora finansowego objął Zbigniew Gąsior.
...