Na początku marca opublikowaliśmy tekst pt. „Kłębowisko niekompetencji i złych emocji?", dotyczący zadziwiającej sytuacji jednego z myśliwych koła „Bażant". Chodziło w niej o skreślenie go z listy członków tegoż koła, o czym przez pewien czas nawet nie wiedział. Przypomnijmy zatem, jak było.
Robert Przepióra, myśliwy koła „Bażant" w Szczecinie, wyjeżdżał za granicę na długo, być może na stałe. W związku z tym postanowił zrezygnować z członkostwa w kole, by - jak mówi - nie zajmować miejsca komuś, kto chciał w nim być. Ale koledzy, a także prezes koła namówili go, by jednak w nim został. I dał się przekonać, tym bardziej że już wtedy wiedział o tym, że będzie w miarę często wracał do kraju.
Gwoli ścisłości trzeba jednak dodać, że prezes postawił warunek. - Zbuduj za własne pieniądze ambonę i sprawa będzie załatwiona. Oznaczało to ni mniej, ni więcej, że pismo o rezygnacji zostanie uznane za niebyłe.
- Zbudowałem tę ambonę, choć zawsze kasę na takie inwestycje wykładało koło. Przyjąłem jednak warunek prezesa i dotrzymałem umowy - mówi pan Robert.
Okazało się jednak, że warunków
...