To ojciec pani Jadwigi Molendy zadecydował o przyjeździe na Pomorze Zachodnie. Oboje rodzice pochodzili z Kieleckiego, ale poznali się w Krakowie, gdzie młody Feliks Syski studiował na Akademii Hutniczo-Górniczej, a Basia Baran przyjechała na wycieczkę szkolną.
Od dziecka ambitny i pracowity, Felek był pierwszą osobą w rodzinie, która ukończyła studia. Wychowany w rodzinie ubogiego szewca, wcześnie osierocony wskutek działań wojennych, trafił do sierocińca prowadzonego przez duchownych, gdzie buntował się, kiedy kazano mu uczyć się tzw. praktycznego zawodu. Musiał nieźle dać opiekunom w kość, bo w końcu jeden z księży osobiście odwiózł upartego chłopaka furmanką do szkoły, do Kielc.
Rodzice szybko wzięli ślub, a w lutym 1954 r. urodziła im się pierworodna córka, Jadzia. Po ukończeniu studiów młody pan inżynier otrzymał nakaz pracy w hucie, mógł wybrać pomiędzy Częstochową a Szczecinem. Długo się nie zastanawiał - miasto pielgrzymkowe automatycznie przywoływało niemiłe wspomnienia z dzieciństwa. Zaopatrzony zatem w odpowiednie dokumenty oraz przydział na mieszkanie na
...