To równanie ma wiele niewiadomych. Jest morderstwo, ale nie wiadomo, kto został zamordowany. Na dodatek nie ma ciała. Mało tego, nawet nie wiemy, kiedy doszło do zabójstwa. Czy na tej podstawie możemy mówić, że w ogóle popełniono zbrodnię? Na to pytanie musi odpowiedzieć sąd.
Wydaje się, że proces czwórki mężczyzn toczący się właśnie w szczecińskim Sądzie Okręgowym jest pod każdym względem wyjątkowy. Prawdopodobnie nie było jeszcze w Polsce podobnego. Bo do tego, że trzeba w nim udowodnić, że został zamordowany człowiek (co wcale nie jest takie pewne) i wskazać sprawców zbrodni, to jeszcze należy ustalić, czy rzeczywiście oskarżeni zjedli fragmenty ciała swojej ofiary.
Upiekli i zjedli?
Ten ostatni fakt sprawia, że sprawą interesuje się cała Polska. Bo choć kanibalizm jest w polskim prawie „tylko" zbezczeszczeniem zwłok, to jednak skupia uwagę opinii publicznej. Jest makabryczny. Nie chce się w niego uwierzyć - i wyobrazić sceny: młodych mężczyzn piekących w ognisku nadziane na patyk fragmenty ludzkiego ciała odkrojone nożem z leżących w pobliżu zwłok. Denat jest
...