Kapitan Czesław Bajurny, dziś 88-letni szczecinianin nakładem domowym wydał niedawno swoją drugą książkę pod tytułem „Od słyży po barrakudy i antara". Tytuł z pewnością tajemniczy dla wielu czytelników. Wiadomo jednak, że chodzi o ryby… Antar polarny - jak podaje Wikipedia - to kłykacz antarktyczny, gatunek morskiej ryby z rodziny nototeniowatych, słynącej z wytwarzania białka powstrzymującego zamarzanie, co pozwala jej żyć w pełnych lodu wodach otaczających Antarktydę. Ryba potrafi zwolnić bicie serca do jednego na sześć sekund. Barrakuda to szeroko rozprzestrzeniona ryba morska z rodziny barrakudowatych. Uważana jest za potencjalnie niebezpieczną dla ludzi. Ceniona w wędkarstwie sportowym. Na okładce książki fotografia rybackiego „rufowca" SZN 65. I już wszystko jasne, prawie wszystko. Chodzi między innymi o wspomnienia człowieka morza, marynarza, kapitana statków rybackich, których jeszcze trzydzieści lat temu mieliśmy tak wiele. Sprawa nie jest jednak tak oczywista. Nie są to „tylko" tak zwane morskie opowieści. Czesław Bajurny bowiem uosabia kilkudziesięcioletnią historię
...