Rozmowa z Mariolą Landowską, malarką, nieoficjalnym ambasadorem Szczecina, na stałe mieszkającą w Lizbonie
- Mieszkasz na stałe od wielu lat w Lizbonie, jeździsz po świecie, ale też często bywasz w Szczecinie. Gdzie się czujesz u siebie?
- Wymieniłeś dwa miasta najbliższe mojemu sercu, ale ja jestem jednak stąd, ze Szczecina i mam tożsamość szczecińską. Tu mam przyjaciół, z którymi mam nieprzerwany kontakt, tu żyje moja mama, tu mam także mieszkanie. Teraz zamieniło się praktycznie w pracownię, bo w nim maluję swoje obrazy. Dodam jeszcze, że kocham żagle i sporo pływałam, choćby po Zalewie Szczecińskim. Mam liczne grono bliskich mi żeglarzy i świetne relacje z nimi. Odwiedzają mnie w Lizbonie, a także uczestniczą, gdy istnieje taka możliwość, w portugalskich regatach.
- A przy okazji jesteś nieoficjalnym ambasadorem Szczecina, bo twoją twórczość znają miłośnicy sztuki z wielu krajów, a część z nich wie, że jesteś z Polski i z tego miasta. Ten nieoficjalny tytuł zawdzięczasz swoim obrazom, które, co tu kryć, cieszą się renomą i są chętnie kupowane. Czy także w mrocznych czasach
...