Na prywatnej posesji w Pobierowie wyrosło znowu, jak co roku, czeskie - sądząc po tablicach TIR-ów - wesołe miasteczko. Ten „Lunapark" nie ma jednak - jak twierdzą okoliczni mieszkańcy - zezwoleń na działalność z wyjątkiem zgody właściciela działki. Ani z Urzędu Dozoru Technicznego, ani instytucji zajmujących się bezpieczeństwem, o nadzorze budowlanym nie wspominając.
- Temat tego wesołego miasteczka pojawia się nie pierwszy raz. W Pobierowie trwa to od lat - mówią właściciele pobliskich działek. - Ten czeski lunapark dogaduje się z właścicielem działki. Płaci mu za najem terenu do końca wakacji, a we wrześniu pakują się i wyjeżdżają, dokładnie wtedy, kiedy otrzymują wydany przez sąd nakaz zamknięcia działalności w tym miejscu. Bo to wszystko jest nielegalne. Nie mają żadnych zezwoleń. Oni jeżdżą w jakieś miejsca, wystawiają się, po czym jak otrzymają nakaz administracyjny, czy sądowy, to opuszczają dane miejsce. Robią to w sposób cwany, grając na nosie polskim instytucjom. Wykorzystują powolny, niewydolny system administracyjny. Urzędy mielą powoli. To po prostu biurokratyczny
...