Przed Sądem Okręgowym w Szczecinie odbyła się kolejna rozprawa w tzw. aferze notariuszy. Na ławie oskarżonych zasiada czterech notariuszy (kilku jeszcze powinno tam siedzieć), którzy - jak zarzuca im prokuratura i o czym od wielu lat piszę - pomagali „pośrednikom" w oszukiwaniu ludzi, którzy w wyniku tej „pomocy" tracili mieszkania i nie otrzymywali należnych im pieniędzy, ale w akcie notarialnym kwitowali ich odbiór. Niekiedy nie wiedzieli nawet, co podpisują albo też nie otrzymywali tego dokumentu.
Na ostatniej sprawie zeznawała jako świadek Małgorzata P., która razem z mężem prowadzi biuro nieruchomości. Kupiła od siedzącego w więzieniu Dariusza S. mieszkanie przy ul. Kadłubka. Sprzedający miał pełnomocnictwo od właściciela mieszkania Mirosława Ch., który miał długi w stosunku do spółdzielni mieszkaniowej. W jakiej wysokości? - Ch. nie potrafił tego powiedzieć. Miał również zaległości alimentacyjne, ale także nie wiedział jak duże. S. obiecał je spłacić i zamienić mieszkanie na jednopokojowe.
Dariusz S. nakłonił Ch. do sprzedaży mu mieszkania, ale przed wizytą u notariusza
...