Od tego roku łatwiej uzyskać premię gwarancyjną za oszczędności zgromadzone jeszcze w czasach PRL-u na książeczkach mieszkaniowych. Przypomnijmy, że dokument ten był za komuny nadzieją na dojście do własnego „M".
W styczniu br. weszły w życie nowe regulacje prawne w ramach ustawy z grudnia ub.r. o zmianie niektórych ustaw wspierających mieszkalnictwo. Zwiększają one katalog możliwości dla tych obywateli, którzy książeczki mieszkaniowe założyli do 23 października 1990 r.
W okresie PRL własne lokum czekało na szczęśliwców w spółdzielniach mieszkaniowych. Trzeba było tylko wpłacać pieniądze, aby na koncie był odpowiedni wkład. Właściciel dokumentu mógł wówczas liczyć na dodatkowe wsparcie - premię gwarancyjną. „Ta forma oszczędzania była skierowana głównie do osób młodych (książeczki zakładano nawet kilkuletnim dzieciom). Pozwalała też zebrać z rynku nawis inflacyjny" - czytamy w Wikipedii.
Ale i tak ludzie czekali na własne „M" po wiele lat. Mechanizm ten zaciął się - a właściwie zawalił - w czasach kryzysu lat 70. i 80. ubiegłego stulecia, gdy w kraju szalała inflacja. Dzień po
...(kl)