Sprzedaż żywych karpi to relikt PRL, który nadal pokutuje w świadomości starszego pokolenia. Mimo że w świątecznej tradycji nie ma uzasadnienia dla procederu zabijania tych ryb na ulicach, na oczach przechodniów i dzieci, dla pakowania karpi żywcem do folii i nieumiejętnego ich zabijania w domach. Teraz ten proceder - m.in. dzięki przełomowemu orzeczeniu sądu sprzed kilku dni - jest też sprzeczny z prawem.
Szacuje się, że w przedświątecznym okresie na rynek trafi około 21 tysięcy ton karpi. Dlatego Klub Gaja znów apeluje do konsumentów: Nie kupujcie żywych karpi!
- To ogromna liczba odczuwających istot. Mam nadzieję, że nie będziemy ich krzywdzić, nosząc w woreczkach foliowych i innych pojemnikach, tłumacząc to łatwością zakupu - mówi Jacek Brożek z Kubu Gaja. - Wprawdzie wielkie sieci handlowe nie będą już sprzedawać żywego karpia, bo sąd uznał, że sprzedawcy znęcali się nad żywym stworzeniem, trzymając je bez wody. Nie oznacza to jednak, że wszystko jest w porządku. Karpie nadal będą sprzedawane, a producenci będą nam wmawiać, że tylko żywe są świeże.
Tradycja zakupu żywego
...