Los mieszkania na ul. Komuny Paryskiej, porzuconego od niemal dziesięciu lat, nie zainteresował nikogo. Pani Henryka mieszka w tym samym budynku, piętro niżej, zaraz pod zdemolowanym pustostanem. - Codziennie sprzątam balkon z nieczystości pozostawionych przez gołębie, dzień w dzień zabijam robaki. Boję się, że insekty zalęgną się również w moim mieszkaniu. Po prostu nie chcę już tak żyć, nie chcę tak mieszkać - mówi rozgoryczona lokatorka i prosi „Kurier" o pomoc.
Aby rozwiązać zagadkę pustostanu, pytam panią Henrykę (dane do wiadomości redakcji) o pierwszych lokatorów: kim byli i czy ich pamięta? - Tak, pamiętam. Mieszkała tam rodzina: rodzice i trzech synów. Rodzice po latach zmarli, dwóch synów wyjechało, a trzeci został i bywał w mieszkaniu. Jednak od 10 lat zaniechał wizyt i mieszkanie stoi puste. Kiedy przed laty byłam w tym mieszkaniu, kiedy należało już do jednego z synów, to już wtedy było zdemolowane. Nie było tam mebli, on wyrzucił wannę, płytki pozrywał i mówił, że szykuje się do generalnego remontu.
Nasza rozmówczyni zapytana o to, czy ktokolwiek z mieszkańców zna
...