Z Poliną WIERZCHOWIEC - regionalistką, współautorką projektu „Spod tynku" i miejską przewodniczką - rozmawia Arleta NALEWAJKO
- Był czas, gdy historię Szczecina poznawaliśmy obserwując „cuda na fasadach". Pani teraz zachęca szczecinian do odkrywania przeszłości miasta „spod tynku". Czy to nie nazbyt ekstremalne?
- Myślę, że jesteśmy na tyle dobrymi obserwatorami, iż potrafimy dostrzec charakterystyczne elementy zdobnicze na murach wiekowych szczecińskich kamienic. Nierzadko nawet odczytać ich symbolikę. Natomiast jakbyśmy przestali zauważać napisy z przeszłości miasta. Choć warto na nie zwracać uwagę, bo również opowiadają miejskie historie. Które znikają na naszych oczach, niestety, między innymi za sprawą remontów.
- Jakie to historie?
- Wiele napisów spod tynku jest w języku niemieckim. Opowiadają więc o przeszłości tamtego, sprzed 1945 r., miasta. Są też napisy i symbole na murach, a też np. znaki na cegłach późniejsze, ale również o wartości historycznej, skoro armia radziecka opuściła Polskę w 1993 r. Jest jeszcze niejako trzeci wymiar tego, co „spod tynku". To właśnie tej
...