Osiemdziesięcioletnia mieszkanka Szczecina, pani Anna, została oszukana metodą „na policjanta" i oddała oszustom 20 tysięcy złotych. Do przestępstwa doszło w sierpniu ubiegłego roku na zamkniętym, spokojnym osiedlu prawobrzeżnej części miasta. Scenariusz postępowania oszustów był podobny jak w wielu innych przypadkach, o których wciąż głośno jest w mediach.
Szybko, bo prokurator się niecierpliwi
- Zadzwonił do mnie policjant i powiedział, że moja córka spowodowała wypadek, w którym ucierpiała ciężarna kobieta, a ona sama złamała obojczyk. Powiedział, że może pomóc córce, ale będą potrzebne pieniądze. Chciał ode mnie 50 tysięcy złotych, ale ja mu powiedziałam, że nie mam takiej kwoty - opowiada oszukana kobieta.
W tej sytuacji mężczyzna po drugiej stronie słuchawki zgodził się na mniejszą sumę, jednocześnie zaznaczając, że nie wie, czy to wystarczy. Osiemdziesięciolatka rozmawiała również ze swoją rzekomą córką. Jak sama przyznaje, głos kobiety wydał jej się dziwny, jednak ta wytłumaczyła się wypadkiem i urazem nosa. Oszuści rozmawiali z panią Anną przez trzy
...