W teorii to najdroższa strefa płatnego parkowania w Szczecinie. W praktyce - samochodowy Dziki Zachód, w którym pomysłowość kierowców nie zna granic. Dla wielu z nich Śródmiejska Strefa Płatnego Parkowania - paradoksalnie - jest strefą bez opłat, swoistym eldoradem bezkarności. To z niej zdobyte - dosłownie bezcenne - doświadczenie tzw. patoparkowania rozlewa się po całym mieście.
W Szczecinie został nie tylko radykalnie powiększony obszar płatnego parkowania, szczególnie podstrefy A - tzw. czerwonej. Ale także wzrosły ceny postoju w jego granicach. Podobnie jak na Płatnych Parkingach Niestrzeżonych. Jednak pod względem kosztowności, to nowo powstała Śródmiejska Strefa Płatnego Parkowania (powołana uchwałą Rady Miasta Szczecina z października ub. roku, której zasady zaczęły obowiązywać z początkiem maja - przyp. aut.) nie ma sobie równych: ze stawką za pierwszą godzinę wynoszącą 8 zł, za drugą - 9,60 zł, 11,40 zł za trzecią, a za czwartą i następne - po 8 zł. Z opłatami obowiązującymi przez siedem dni tygodnia i w godzinach od 8 do 22.
– Poza miejscami wyznaczonej strefy płatnego parkowania nie możemy pobierać opłat – przyznaje Wojciech Jachim, rzecznik prasowy spółki Nieruchomości i Opłaty Lokalne, w której pieczy jest szczecińska SPP, także ta śródmiejska.
Właśnie dlatego kierowcy, szukając wszelkich sposobów na ominięcie opłat, stawiają pojazdy w świetle bram, pomiędzy odcinkami wyznaczonych miejsc do parkowania, na styku tzw. przejść sugerowanych.
Teoretycznie, obszar Śródmiejskiej SPP
...