Mówiono, że była piękna, że książę zakochał się w niej bez pamięci, ale nie była księżniczką, więc nie mogła zostać jego żoną. Za tę miłość Sydonia Bork zapłaciła po latach głową - w sierpniu 1620 r. została ścięta i spalona na dzisiejszej ul. Staromłyńskiej. Trzy miesiące później książę Franciszek I, główny sprawca jej tragedii, nagle zachorował i zmarł. Bezpotomnie. Byłaby to kolejna ofiara klątwy, o którą oskarżono Sydonię? Od jakiegoś czasu w okolicach 20 sierpnia każdego roku pod jedną z latarni na ul. Staromłyńskiej pali się znicz i leżą kwiaty.
* * *
Borkowie, jeden z najstarszych i najpotężniejszych rodów pomorskich, mieli w średniowieczu swoje siedlisko w dolinie Regi, gdzie założyli m.in. Łobez, Resko i Węgorzyno. Jak wiele innych wielkich rodów uważali się za udzielnych władców i dzielnych wojowników; w toczonych tutaj wojnach stawali po stronie tych, od których mogli uzyskać większe korzyści, wadzili się z książętami pomorskimi, Krzyżakami, także z sąsiadami, najeżdżając i łupiąc ich wioski. Największymi rozbójnikami byli Borkowie ze Strzmieli, wioski
...