Aż 17 osób utonęło od początku wakacji w wodach województwa zachodniopomorskiego. Tragedie rozgrywały się zarówno w jeziorach, jak i w morzu. Częstą ich przyczyną była brawura i niezważanie na ostrzeżenia ratowników pracujących na strzeżonych kąpieliskach.
Niejednokrotnie osoby chcące mimo zakazu wejść do wody korzystały z niestrzeżonych odcinków wybrzeża. Wysoka fala, silny wiatr i podwodne prądy to zjawiska, które powodują, że kąpiel staje się niebezpieczna. Być może kilku tragedii udałoby się uniknąć, gdyby nie wysokoprocentowe trunki spożywane podczas plażowania.
- W większości tegorocznych przypadków alkohol był gdzieś w tle - przyznaje rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie podinspektor Alicja Śledziona.
Jeszcze przed wakacjami tragedia rozegrała się na jeziorze Wielkie Dąbie. Życie w nim stracił 77-letni wędkarz, który postanowił na koniec swojej wyprawy wykąpać się w jego toni. Chwilę wcześniej zatelefonował do bliskich, że zaraz będzie wracał do domu. Gdy się w nim nie pojawił, ci zaalarmowali policję. Po kilku godzinach z wody wydobyto ciało
...