Zeznająca w „procesie notariuszy" i przepytywana przez adwokatów świadek Małgorzata P. mogła czuć się momentami tak, jakby to ona popełniła przestępstwo, a nie zasiadający na ławie oskarżonych notariusze.
We wtorek (7 lipca) w Sądzie Okręgowym w Szczecinie odbyła się kolejna rozprawa w sprawie siedmiu oszustów mieszkaniowych i czterech notariuszy oskarżonych o pomaganie im w wyłudzaniu mieszkań od ludzi. Wyszukiwali oni ofiary, a następnie pod pretekstem pomocy, polegającej na pośrednictwie w zamianie mieszkania, przejmowali je na własność, a oszukani ludzie zostawali bez mieszkań i należnych za nie pieniędzy.
Notariusze, którzy sporządzali umowy notarialne, nie dostrzegali, że klienci są potencjalnymi ofiarami i sprzedają mieszkania po śmiesznie niskiej cenie, a pieniędzy nie otrzymują. Niekiedy ludzie podpisywali pełnomocnictwa, na podstawie których oszuści sprzedawali w ich imieniu mieszkania, niekiedy nawet samym sobie lub… notariuszom, ale już za „prawdziwą" cenę. Nie ostrzegali podpisujących akty o tym, że te są dla nich niekorzystne.
Zeznająca świadek Małgorzata P., której ojciec padł
...