Jest pisemna umowa i późniejszy do niej aneks. Zwaśnione strony: Stocznia Szczecińska i klub piłki siatkowej Stocznia Szczecin zobowiązują się w nich do współpracy. Obie strony przyznały w czwartek w sądzie, że żadnych innych umów nie ma. Wyrok zależy więc od interpretacji tego, co jest. A to oznacza, że zespół ma niewielkie szanse na wygranie swojego ostatniego meczu.
W szczecińskim sądzie ruszył wczoraj proces o zapłatę wynagrodzenia, w którym naprzeciwko siebie stanęli działacze drużyny siatkarskiej i władze stoczni. Chodzi o 9 mln zł. Przedstawiciele sportowców uważają, że tyle Stocznia Szczecińska miała przekazać na funkcjonowanie klubu. Niestety, nie wywiązała się z umowy, co spowodowało dramatyczne kłopoty finansowe siatkarzy. Dalej było już tylko gorzej: wycofanie się zespołu z rozgrywek, a potem jego upadek.
Stąd proces. Działacze sportowi są przekonani, że umowa ze Stocznią zobowiązuje sponsora do pokrycia wydatków klubu związanych z jego bieżącą działalnością, w tym na wynagrodzenia zawodników oraz szkoleniowców. W zamian drużyna miała reklamować spółkę - przede
...