Rozmowa z aktorką Teatru Polskiego Olgą Adamską
- Planowałyśmy się spotkać u mnie w redakcji przy kawie. Pandemia pokrzyżowała nam jednak te plany. Zgodnie z zaleceniami, każda z nas pozostała w domu, a to jest - drodzy Czytelnicy - zapis naszej rozmowy telefonicznej. Powiedz zatem, jak idą przygotowania do twojego spektaklu „My hrabiny nie płaczemy"?
- Jestem właśnie ze scenariuszem spektaklu w łóżku (śmiech). Niestety, premierę przedstawienia przenosimy z 1 kwietnia na czerwiec. Trudno. Jest takie przysłowie: „Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło…", zatem tego się trzymajmy.
- Domyślam się, że leżąc w łóżku, uczysz się roli.
- Mogę wreszcie poleżeć bez stresu i tego wewnętrznego napięcia, że wieczorem muszę być w pełnej gotowości dla widzów. Wrzuciłam na luz od malowania i rychtowania się na scenę. Pracuję nad tekstem. Mam wrażenie, że role ze mną dojrzewają, również te, które gram po dziesięć lat i więcej. Zatem myślę, że tylko na dobre wyjdzie mi obecna sytuacja przy konstrukcji bohaterki nowego spektaklu.
- Zdaje się, że tekst sztuki znalazłaś w internecie…
-
...