Masek nie ma, wszelkie płyny do dezynfekcji schodzą na pniu - wieści o nadchodzącym koronawirusie sprawiły, że ze sklepów - nie tylko tych drogeryjnych - oraz aptek zniknął asortyment przydatny do ochrony przed wirusem. Hurtownie też są puste.
- Drzwi się nie zamykają. Każda osoba wchodząca do sklepu pyta wyłącznie o maski i dezynfekcję - wyjaśnia Justyna Gajda, właścicielka sklepu medycznego „Cezal" w Szczecinie. - Wyzbyłam się całego trzymiesięcznego zapasu. Ludzie wykupili wszystko: chirurgiczne mydła, środki do dezynfekcji podłóg, żele antybakteryjne do rąk i ciała. Pozostał mi tylko płyn używany do dezynfekcji narzędzi stomatologicznych. Chciałam zamówić po trzy, cztery kartony z każdego produktu z asortymentu - nic z tego, hurtownie świecą pustkami.
„Cezal" w czwartkowe popołudnie miał jeszcze kilkadziesiąt sztuk masek, ale niemal każda wchodząca do sklepu osoba je nabywała.
- Po prostu się boję - wyjaśnia napotkany tu Krzysztof Jakóbowski, który kupuje właśnie kilka trójwarstwowych maseczek. - W przyszłym tygodniu wyjeżdżam na dwutygodniowe ćwiczenia wojskowe do
...