Rok 2001. Jesteśmy z Jerzym nad jeziorem Świdwie. Słoneczny piękny dzień. Przy starej siedzibie stacji ornitologicznej, którą założył Szeryf, czyli inżynier Jerzy Noskiewicz, stoi na statywie duża luneta, przez którą oglądamy niebo. Powoli, bez pośpiechu, kawałek po kawałku. Dzięki temu urządzeniu przyglądamy się jeszcze za dnia księżycowi. Potem gwiazdom. To niesamowite przeżycie.
Konstruktorem teleskopu jest Jerzy Giergielewicz, szczeciński lekarz, świetny fotografik przyrody, znawca kosmosu, ceniony autor zdjęć nieba i tekstów dotyczących astronomii, laureat nagród, mąż, ojciec, człowiek nietuzinkowy, ciepły, empatyczny, utalentowany, znany z wielu pasji, szerokiej wiedzy i rozlicznych zainteresowań. Przyglądam się mu, jak demontuje teleskop, składa statyw i jeszcze raz patrzy w niebo, po którym sunie klucz dzikich gęsi. Na twarzy dojrzałego mężczyzny dostrzegam chłopięcy zachwyt.
I wtedy przypominam sobie zdjęcie siedemnastoletniego Jurka w trzecim roku wojny, przed aresztowaniem. Krótko potem, dokładnie 17 września 1942 roku skończyło się jego dotychczasowe
...Autor: Marek Osajda