W poniedziałek odebrałem pierwszy telefon z zaproszeniem na pokaz. Pani się przedstawiła, a potem jak karabin maszynowy recytowała wyuczony tekst, zachęcając mnie do poznania produktów firmy „Relax” z Warszawy, która – jak stwierdziła – wchodzi na szczeciński rynek (pierwszy bajer) i zaprezentuje się w moim mieście. Wśród wybranych 36 osób byłem także ja.
– Skąd pani ma mój numer telefonu? – zapytałem. – Wylosował pana system komputerowy – usłyszałem odpowiedź. Potem usłyszałem pytania: czy mieszkam w Szczecinie i jak się nazywam. – Czy system tego nie wie? – odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Podałem fikcyjne nazwisko i usłyszałem, że mam zaproszenie na prezentację do hotelu „Campanille” w Szczecinie. Jak przyjdę, to nie muszę niczego kupować, a w nagrodę otrzymam upominek w postaci jakiejś opaski na głowę (leczy bóle i migreny), ubijaczki do warzyw (ósmy cud techniki) i czegoś jeszcze tam – zapewniała mnie rozmówczyni.
Poszedłem do hotelu, ale pani w recepcji (bardzo „sympatyczna”) nie bardzo wiedziała, o jakie spotkanie mi chodzi, gdyż było kilka. Trochę
... Pełna treść artykułu dostępna po zakupie
eKuriera
z dnia 22-03-2019