Już od 10 dni pani Jolanta i pan Adam, mieszkający w pobliżu ulicy Mickiewicza, bezskutecznie walczą ze szczurami. Nikt nie reaguje na ich skargi. Z gryzoniami zmagają się samodzielnie.
- Te szczury tam sobie bezkarnie biegają. To już drugi tydzień, jak to „szczurowisko" się zaczęło - mówi pani Jolanta.
W pobliżu posesji małżeństwa dwa tygodnie temu zlikwidowano lokal sprzedający kebab. To wtedy zauważyli po raz pierwszy kręcące się w okolicy gryzonie. Najpierw pojawiały się pojedyncze szkodniki, potem było ich coraz więcej. Między ogrodem pani Jolanty i pana Adama a terenem starego lokalu z kebabem jest kawałek terenu, który aktualnie jest mało używany przez właścicieli. To właśnie tam znalazły kryjówkę szczury.
- Zaczęły już kopać nory! Zalęgły się na dobre - tłumaczy poszkodowany.
Mieszkańcy poprosili o pomoc, kiedy zauważyli, że problem narasta. Najpierw dzwonili kilka razy do Straży Miejskiej, sanepidu i na policję. Wszyscy twierdzili, że nic nie mogą poradzić, bo to prywatny teren.
- Jak przyjechali strażnicy miejscy, to wręcz nas wyśmiali! Postali chwilę i stwierdzili, że
...