Rozmowa z Marianem Sudomierskim, fryzjerem z Nowogardu
- Od 1974 roku w Nowogardzie przy al. Bohaterów Warszawy działa zakład fryzjerski. Wszyscy chyba go znają. I kojarzą z panem. Jest pan tu „od zawsze". Wyobraża pan sobie życie bez nożyczek i grzebienia?
- Ależ oczywiście, że nie wyobrażam sobie! Dla mnie ważna jest pasja, dobry kontakt z klientem, a także oczywiście wiara w Pana Boga. To dzięki niemu doczekałem w zdrowiu 73 lat i bywa, że jeszcze strzygę klientów. Często znam ich od dziecka.
- Jakie były pańskie początki w zawodzie fryzjera?
- Namówił mnie do tego tata i to dzięki niemu dziś mogę powiedzieć, że w tym zawodzie wkrótce stuknie mi okrągłe 60 lat. Bardzo jestem wdzięczny losowi, Panu Bogu i wszystkim moim klientom, przyjaciołom, że dzięki ich uprzejmości mam dziś w sobie radość życia. Dlatego za trzy lata, jak minie 60 lat pracy, zamierzam swoim wiernym klientom zrobić małą niespodziankę. Oprócz mnie w Nowogardzie był jeszcze jeden doskonały fryzjer, a mianowicie śp. Józef Morawski, którego historia także skłania do pomyślenia o nim, a w
...
Rozmawiał Jarosław Bzowy