To mógłby być bank, z którego chętnie korzystaliby szczecinianie. Wzorowany na najnowszych światowych trendach oraz rozwiązaniach już stosowanych w naszym kraju, m.in. w Gdańsku i Krakowie. Bank bez kont, kart kredytowych, opłat i przelewów, którego głównym kapitałem i wysoko oprocentowaną - acz pozbawioną ryzyka - inwestycją w przyszłość, na pokolenia, byłaby… zieleń.
Mowa o banku nasadzeń. W jednej wersji ograniczającym się wyłącznie do drzew, w drugiej - dotyczącym całej zieleni, w tym krzewów, bylin, pnączy itd. Banku, który nieco ucywilizowałby dotychczas funkcjonującą „zieloną partyzantkę", czyli sadzenie roślin w miejscach nie zawsze do tego odpowiednich: np. drzew zbyt blisko okien i dróg, czy też krzewów na skrajniach jezdni.
Aby bank mógł zacząć działać niezbędna jest partycypacja urzędników miasta. To oni mieliby opracować mapę miejsc, jakie mieszkańcy w ramach własnych inicjatyw mogliby zazieleniać. Albo też konfrontować społeczny entuzjazm z zamierzeniami inwestycyjnymi miasta. Nie dopuszczając do marnowania szlachetnych inicjatyw i zieleni, jak miało to miejsce choćby
...