Ta wyprawa potoczyła się inaczej, niż to sobie zaplanowali. Wszystko miało być podporządkowane zdobyciu dwóch szczytów leżących w paśmie Karakorum. I początkowo wyglądało na to, że ten ambitny plan zostanie zrealizowany. Zdobycie podczas jednej wyprawy ośmiotysięczników leżących po dwóch stronach górskiej przełęczy to rzadki wyczyn, ale tego chcieli. Nie wyszło, bo zdobyli tylko trudny Gaszerbrum II (8035 m), ale tak naprawdę zdobyli, a właściwie dokonali rzeczy niebywałej, o której rozpisywały się światowe media. Uratowali życie nie tylko włoskiemu wspinaczowi, ale także pakistańskiemu oficerowi łącznikowemu. O tym drugim piszemy jako pierwsi, bo o tej nieznanej mediom akcji ratunkowej poinformował nas szczeciński alpinista Janusz Adamski.
Obóz w górach zasypany jest grubą czapą śniegu. Ten śnieg trzeba odgarniać, by jakoś funkcjonować, a ponadto trzeba wyznaczać drogę w górę, by zakładać kolejne bazy przed atakiem na szczyt. Skład grupy szybko się uszczupla. Pierwszy odpada wspinacz, który na lodowcu wpadł w szczelinę - i to mu wystarczyło, by wrócić do domu.
...