Do Okrągłego Stołu i wyborów doszło, bo pod koniec lat osiemdziesiątych polskie państwo sypało się jak domek z kart, a Rosjanie byli zbyt zaaferowani własną degrengoladą, by podjąć jakąkolwiek interwencję. Komuniści wymyślili, że przetrwają tylko wtedy, jeśli podzielą się odpowiedzialnością z przeciwnikami reżimu. Jak ujął to Antoni Dudek, chodziło o stworzenie dla umiarkowanej części opozycji reglamentowanego miejsca w systemie politycznym, w którym zamiast Komitetu Centralnego PZPR rządzić będzie prezydent Wojciech Jaruzelski. Był to manewr mający pozwolić zachować władzę, a nie ją oddać. Manewr wyjątkowy dlatego, że wyjątkowo desperacki, a nie dlatego, że szlachetny i światły. Ci, którzy przeprowadzali tę operację, po prostu nie wiedzieli, że świata, którego uparcie bronią, już nie ma.