Poniedziałek, 30 czerwca 2025 r. 
REKLAMA

Wierszami się nie najesz!

Data publikacji: 2025-06-28 10:21
Ostatnia aktualizacja: 2025-06-28 10:21

Bajki

Co prawda Dzień Ojca już za nami, ale mimo to postanowiłem napisać kilka słów o wzajemnych relacjach ojciec syn lub syn ojciec. W tym przypadku o swoich relacjach z moim ojcem. I to, tym bardziej że lubiłem swojego ojca. Nie miałem zresztą powodów, aby go nie lubić.

Przede mną tata miał jeszcze troje dzieci. Tak się złożyło, że ja byłem czwarty i najmłodszy. A dzieci jak to dzieci, potrzebują nie tylko jedzenia, ale także bajek gdzie bohaterami są ludzie, zwierzęta, przedmioty i zjawiska, od których zapierało dech w piersiach i potrafiło się w nocy przyśnić. Więc mój tata musiał znać bajki, ale z niewiadomych dla mnie powodów nie opowiadał mi ich na dobranoc – od tego była mama. Tata za to chętnie opowiadał jak było przed wojną – wiedziałem np. ile kosztowała wówczas bułka i kto to był Haberbusch i Schiele. Wiedziałem też, że było Powstanie Warszawskie, w którym ojciec brał udział. O tym ostatnim mówił bardzo niechętnie…

Lokomotivheizer

Po Powstaniu tata został wywieziony do miejscowości Braunschweig gdzie pracował do końca wojny jako Lokomotivheizer – w rodzinnym archiwum przetrwał niemiecki dokument zaświadczający pracę na takim stanowisku.

Gdy do Braunschweigu wkroczyli amerykanie, to wreszcie ojciec miał czas, aby zacząć chodzić na randki z moją mamą, którą poznał w Braunschweigu właśnie.

Dzień wypłaty

Mama i tata przyjechali razem do Szczecina, aby na tzw. Ziemiach Odzyskanych zacząć zupełnie nowe życie. W latach 60. XX wieku tata pracował w oddziale firmy „Zremb-Famabud” mieszczącym się wówczas przy ul. Cyryla i Metodego (vis a vis szkoły nr 41). Gdy miałem jakieś 5-6 lat, to w dzień wypłaty tata zabierał mnie do niebuszewskiej mordowni „Zacisze”. Wypijał z kolegami po setce wódki, a mi fundował oranżadę. Potem szliśmy do domu. Tata nie lubił piwa, więc nie mam tego po nim.

Poezją się nie najesz

Tata słusznie złościł się na mnie, bo nie potrafiłem rozwiązywać zadań matematycznych – on potrafił.

Gdy po raz pierwszy wydrukowano mój wiersz, to tata nie dowiedział się tego ode mnie. Ktoś mu powiedział. Nie był wtedy ze mnie zbyt dumny, bo on był człowiekiem praktycznym i wiedział, że poezją się nie najem.

Praktyczny racjonalizator

Tata miał na swoim koncie dwa projekty racjonalizatorskie. Jeden z nich miał tytuł „Wózek szklarski przenośny”, a drugi „Pokrywa do studzienki ujęcia wodnego do polewania chodników i ulic”. Obydwa udogodnienia racjonalizatorskie zapewne służą ludziom do dziś. A moje wiersze to raczej nikomu nie służą…

Interesowała się nim Moskwa

Tata miał dwie pasje: historię i morze. Był nawet prenumeratorem tygodnika „Stolica” oraz miesięczników „Morze” i „Mówią Wieki”. Ta jego pasja doprowadziła do tego, że tatą zainteresowała się Moskwa! I nawet powiadomiono o tym mojego ojca telegraficznie! Treść telegramu brzmiała tak: „Warszawski tygodnik „Stolica” uprzejmie prosi Pana o ponowne wypożyczenie broszury traktującej o hitlerowskich pomnikach chwały w podbitych krajach. STOP. Temat pragniemy potraktować szerzej. STOP. Zainteresowana jest również Moskwa, skąd otrzymaliśmy list w tej sprawie. Będziemy wdzięczni za pomoc. Prosimy przesłać listem poleconym na nazwisko niżej podpisanego. Serdecznie pozdrawiamy Stanisław Majewski”.

Taty już nie ma. Jest pamięć po nim. Dobra pamięć. ©℗

Krzysztof ŻURAWSKI

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500