Porozumienia – to coś, co z ostatnich dni Sierpnia 1980 przeszło do ponadczasowego słownika polskich symboli. Pozostało nam z Sierpnia kilka takich niemal archetypicznych obrazów, słów i zwrotów. Na przykład „jak Polak z Polakiem” albo „dopóki z sobą rozmawiamy” czy też – również ze sławnej pieśni Młynarskiego: „dopóki siada się do stołu, by łamać chleb – nie postulaty”.
Pozostały te zwroty – symboliczne znaki polskiego kodu – i wciąż wzruszają. Niezależnie od gorzkiej wiedzy o tym, co nastąpiło potem. O tym, jak niewiele punktów porozumień doczekało się realizacji, jak bardzo dwuznaczne czy nieszczere wychodziły na jaw intencje sygnatariuszy, jak mali okazywali się później niektórzy sierpniowi bohaterowie. A także jak bardzo inna od marzeń – pełna niedoskonałości i swarów – okazała się „wolna i demokratyczna”.
Gorzka wiedza, także o sobie, to pewnie po prostu dojrzałość. A jednak, mam nadzieję, symbole nie kłamią, a nawet są w jakiś sposób od tej gorzkiej wiedzy mądrzejsze. Zawierają w sobie te rzadkie momenty, w których podnieśliśmy się ponad własne słabości. Na przykład ponad nieufność, niechęć, a nawet nienawiść do przeciwnika czy wroga – na tyle, aby „usiąść do stołu” i zawrzeć porozumienie.
Dlatego nie wyrzucajmy symboli na śmietnik jako śmieszne rekwizyty naiwnej młodości. Są konieczne – jako wyrzut sumienia, jako przypomnienie, że możemy być lepsi. A czasem także po to, abyśmy się nie pozabijali.
Zbigniew JASINA
Zbigniew Jasina, dziennikarz "Kuriera Szczecińskiego"