Piątek, 22 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Sygnał jest wyraźny

Data publikacji: 2015-05-21 12:35
Ostatnia aktualizacja: 2015-07-17 13:47

Jeżeli drużyna jednego dnia praktycznie przechodzi obok gry, nie oddaje ani jednego celnego strzału, nie potrafi nawiązać walki z rywalem, którego trzy tygodnie wcześniej pewnie pokonała, to musi mieć to swoje konsekwencje. Przekonaliśmy się o tym już po trzech dniach.

Trener Czesław Michniewicz w kolejnym spotkaniu gruntownie przemeblował skład, posadził na ławce rezerwowych kilku wydawałoby się pewniaków, inni zaprezentowali się w porównaniem z meczem w Zabrzu o niebo lepiej. Przede wszystkim imponowali determinacją, chęcią, ambicją.

Co takiego zrobił trener portowców w ciągu trzech dni, tego nie wiemy. Miał ten komfort, że drużyna przebywała z nim przez cały czas. Mógł pomyśleć, zastanowić się i podjąć odpowiednie kroki.

Można się tylko domyślać, że wielu z piłkarzy otrzymało wyraźny sygnał. Nieważne ile masz lat, nieważne, w jakich wcześniej grałeś klubach, jaka do tej pory była twoja pozycja w klubie. Jeżeli chcesz grać w takim klubie, jak Pogoń to musisz w każdym meczu udowadniać, że na to zasługujesz.

Nie możesz angażować się na wybrane mecze. Wtedy, gdy trener dopiero poznaje całą drużynę, wtedy gdy ważą się losy gry w pierwszej ósemce. Minimalizm w obecnej drużynie nie będzie tolerowany. Był do tej pory. Hasło o pierwszej ósemce utkwiło w głowach wielu szczecińskich piłkarzy za bardzo głęboko. Wystarczył jeden punkt mniej, mogło zabraknąć łutu szczęścia i dziś Pogoń mogłaby być na miejscu Korony.

W środowy wieczór podczas meczu z Wisłą przekonaliśmy się też, że zespół ambitny, zaangażowany może również nawiązać walkę z zespołem teoretycznie o wiele lepszym. Nawet w składzie z całkowitymi nowicjuszami: Kudłą, S. Murawskim, Walskim, czy niewiele bardziej doświadczonymi: Rudolem, Zwolińskim i Kunem.

Mecz z Wisłą był najlepszym w wykonaniu Pogoni w tym roku. Skoro zespół w ciągu trzech dni przechodzi gruntowną metamorfozę, to znaczy, że wcześniej nie dał z siebie wszystkiego. W środowy wieczór nie widzieliśmy w szczecińskim zespole ludzi zmanierowanych, machających z niezadowolenia rękoma, zwalniających tempo biegu za uciekającym rywalem. W Zabrzu tak było.

Trener Michniewicz po takim dwumeczu może liczyć ze strony zarządu na jeszcze większy kredyt zaufania. Po krótkiej euforii przyszedł pierwszy kryzys, wynikający z samozadowolenia i wygląda na to, że został zażegnany.

Przekonamy się już w najbliższą sobotę. Wtedy portowcy gościć będą Legię Warszawa - mistrza Polski i kandydata do obrony trofeum. To nie Pogoń będzie faworytem w tym spotkaniu i może się zdarzyć, że mecz przegra. Musi jednak na boisku postępować tak jak w Krakowie, a spotkanie z Zabrza nie ma prawa się powtórzyć.

To jest końcówka sezonu i wcale nie jest powiedziane, że nawet zawodnicy z ważnymi kontraktami muszą pozostać w klubie na kolejny sezon.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500