Poniedziałek, 23 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Mkną po szynach...

Data publikacji: 2020-08-11 12:06
Ostatnia aktualizacja: 2020-08-12 12:30

Aż trudno uwierzyć, ale na początku XX wieku tramwaj był symbolem amerykańskich miast. Być może składy lub pojedyncze wagony jeździłyby tam do dziś, lecz przeszkadzały lobby motoryzacyjnemu – wielkiemu koncernowi produkującemu auta, firmie oponiarskiej oraz producentowi ropy. Stało się to, co potem opisywane jest jako „wielki amerykański skandal tramwajowy”, „tajny program (anty)tramwajowy General Motors”. W efekcie tramwaje wylądowały na złomowiskach, a tory zniknęły z amerykańskich ulic.

Na szczęście nic takiego nie nastąpiło w Szczecinie, choć przypomnijmy, że elektryczne składy zniknęły z ulicy Wyszaka czy śródmiejskiego odcinka alei Wojska Polskiego. W okresie PRL brakowało pieniędzy na rozwój linii tramwajowych. W efekcie zadowalaliśmy się tym, co pozostawili przedwojenni tramwajarze. A że „elektryki” na szynach były w kraju nad Wisłą romantyczne – inspirowały tekściarzy. Tak powstała piosenka, ale o tramwajach wrocławskich (w kolorze niebieskim). Gdyby jednak zamienić barwy i miasta zaśpiewalibyśmy:

„Mkną po szynach czerwone tramwaje

Przez szczecińskich ulic sto

Tu przechodnia uśmiechem witają

Dzieci, kwiaty i każdy dom”.

Tak byśmy zanucili w kraju, w którym własny samochód był luksusem. Ten luksus oznaczał co najwyżej syrenkę lub warszawę, a za Gierka malucha lub dużego fiata. Ale szczęśliwie po latach tramwaj, który przecież wymaga przestrzeni – wydzielonych torowisk, sieci trakcyjnej, pętli, zajezdni itp., znów jest na topie, bo łapie się do elektromobilnej rewolucji, a właściwie zawsze był w jej awangardzie.

Cieszy więc w ostatnich latach rozwój tramwaju w Szczecinie. Po wybudowaniu linii na prawobrzeże modernizowane są kolejne skrzyżowania z torowiskami, powstają węzły przesiadkowe na Głębokiem i ul. Szafera, w planach jest linia do Mierzyna. Im więcej torów, tym mniej spalin.

Marek KLASA

Komentarze

Piotr Wójcicki
2020-08-12 12:11:01
Z tymi tramwajami w USA to nie do końca prawda. Owszem, nie ma co porównywać z Europą, ale nie jest też tak, że w ogóle zniknęły one z amerykańskich miast. W niektórych z nich linie likwidowano, a po latach zostały przywrócone. Dziś ten środek transportu jak najbardziej można zobaczyć np. w San Francisco, Oklahoma City, Tampie, Waszyngtonie, Atlancie... Często są to pojedyncze linie, ale nie oznacza to, że tramwajów w Stanach nie ma.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500