Ruszyła akcja szczepień przeciw covidowemu wirusowi i zamiast się rozpędzać – zwolniła. Nie jest dobrze i nie będzie dobrze, skoro medycy sami siebie szybko i sprawnie zaszczepić nie mogą. Nieistotne w tym kontekście ilu z nich chce, istotne, że wielu tych, co chcą, jeszcze się nie doczekało.
Teraz na chwilę ustąpią miejsca w kolejce najstarszym seniorom, potem nieco młodszym seniorom, potem te trzy grupy znajdą się w jednej kolejce, na zakładkę. A pozostali będą czekać.
Wśród tych pozostałych zawczasu poruszenie się zrobiło, bo jedni występują przed drugich i mówią, że ze względu na interes społeczny i specyfikę ich pracy pierwszeństwo jakieś się należy. Zaczęło się od nauczycieli i trudno z ich racjami dyskutować. Szybko zgłosili się inni i też chcą skorzystać ze strzykawki poza kolejnością. Załatwić sobie coś poza kolejnością to było marzenie, ideał czy styl życia w czasach PRL-u i – jak widać – wspaniale przetrwało.
Prokuratorzy, komornicy, celnicy, tramwajarze, inspekcja skarbowa, psychologowie… Już ustawiają się przed kolejką i wypowiadają argumenty, że im podobne prawo albo przysługuje, albo przysługiwać powinno. Wygra ten, kto głośniej się wypowiada. Też z ich racjami trudno dyskutować. Także zauważyć wypada, że ciężko jest wynaleźć takie grupy zawodowe, którym nie dałoby się przypisać sensownych argumentów w sprawie należnego im pierwszeństwa do strzykawki.
Ewentualnie przedstawiciele takich zawodów, jak np.: nurek, kominiarz, telefonistka, szklarz, botanik, szewc, drukarz lub nocny stróż mieliby z tym pewien kłopot, ale to przecież tylko kwestia elokwencji i głośności wypowiedzi.
Dopiero co się zaczęło, a już się bałagan zrobił.
Kazimierz JORDAN
Kazimierz Jordan, dziennikarz "Kuriera Szczecińskiego"