Młodzi, zadbani – modne marynarki. krawaty pod kolor, poszetki w butonierce, staranne fryzury i wypielęgnowane zarosty – na luzie, z uśmiechem, który należałoby zresztą nazwać uśmieszkiem, a który w telewizyjnym studio nie schodzi im z oblicza ani na chwilę…
Ten uśmieszek – ironiczny, kpiący, bywa, że i znudzony (argumentami, naiwnością, by nie rzec głupotą interlokutora) – to ich znak firmowy. Uśmiecham się, więc Jestem. Lepszy, mądrzejszy, sprytniejszy. Od ciebie, robaczku opozycyjny.
***
Młodziankowie władzy. Przyszłość Narodu.
W swoim przekonaniu – na pewno. Tyle że w polityce przyszłość bywa pisana przez małe p. Bo nieodległa i prędko staje się przeszłością.
Czy zdają sobie z tego sprawę? Są na ogół inteligentni (no, może jeden Taki jakby mniej), więc pewnie tak. A jeśli, to czy uznali, że furda z przyszłością, gdy liczy się teraźniejszość? Z której trzeba czerpać profity. Nie bacząc na żarty politycznych przeciwników, że jakieś tam – na przykład – Kakao. W domyśle: kakałko.
***
K. K. O. Kaleta. Kanthak. Ozdoba.
Ten trzeci – rzucający się w oczy dyskretniej od dwóch pierwszych – ale gustowny – nomen omen („Niechaj nam żyje Onufry Zagłoba, całego kawalerstwa największa ozdoba!” – nie, to nie o nim, on stać zwykł trochę z boku) – wypowiada się rzadziej, ale zawsze do rymu z dwoma pierwszymi.
A dwaj przypominają bohaterów „Operetki” Gombrowicza. Baron Firulet i Hrabia Szarm. Tyle że w „Operetce” rywalizowali oni ze sobą, tu zaś śpiewają w chórku. Były kiedyś takie tria. Rewelersów. Ale taki tercet różnił się skalą głosu. Był bas, baryton i tenor. A oni wszystko głosem jednym i na jedną nutę.
Nie czują swej śmieszności? Czy jest im to po prostu obojętne, gdyż dla nich samych liczy się, że Ktoś inny, ich Wódz i Mentor, będzie im bił brawo.
***
Uniesiona brew Sebastiana Kalety – w sam raz na monokl – sprawia skądinąd, że jawi się on nie tyle jako bohater z Gombrowicza, ile jako postać z operetki klasycznej, by nie rzec z wodewilu.
Są i role dla jeszcze bardziej gładkich, jak Piotr Mueller czy Radosław Fogiel, a i wynioślejszych – Kamil Bortniczuk, Marcin Horała, Łukasz Schreiber pilnują swego wizerunku z pozycji może nie następcy tronu, ale adiutanta Jego Królewskiej Mości czy Żołnierza Królowej Madagaskaru, owszem.
Nowa arystokracja? Nowe elity. Jak to ujął swojego czasu Prezes.
„To idzie młodość, młodość, młodość i śpiewa!” – jak głosiły kiedyś światu dobrą nowinę hufce ZMP.
***
Rozpisuję się tu – przyznaję, złośliwie nieco – o tej grupie młodych (bardziej lub mniej) polityków nie dlatego jednak, że grają swe role z taką gorliwością, że stają się przerysowane, karykaturalne, a przez to wygodne do obśmiania. Piszę o nich, bo wbrew pozorom nie ma się z czego śmiać. Za uśmieszkami magistrów z „Kakałka” i kpiącymi grymasami Horały czy Bortniczuka będącymi odpowiedzią na „histerię” i „kłamstwa opozycji” oraz „autorytetów” (tu mocno akcentują cudzysłów) kryją się sprawy poważne. I postawy twarde jak bohaterska pięść europosła (!) Tarczyńskiego, który do Lecha Wałęsy zwrócił się był kiedyś z elegancją damskiego boksera: „Wyjdź na solo, bydlaku!”, a niedawno ganiał po pociągu Adama Michnika…
Większość z nich dobrze wie, że nie ma nic do stracenia, bo oddali już swym mocodawcom wszystko. I przy którymś kolejnym rozdaniu politycznych kart wypadną z wielkiej gry. Ale to właśnie sprawia, że tu i teraz będą grali tak ostro, jak tylko możliwe. A przyparci do muru staną się bezwzględni i groźni…
***
Może jednak demonizuję ich przesadnie? Przecież wcześniej wysyłałem ich na operetkową, wodewilową scenę… Każdy polityczny czas zna zresztą takich usłużnych młodzieńców, gotowych dla kariery na wszystko.
Ale Wielka Historia pełna jest przykładów, że wielką i straszną rolę odgrywali w niej często ludzie mali. Oglądani po latach – na filmach archiwalnych kronik – wydają się zabawni, śmieszni, bliżsi farsy niż tragedii. A przecież…
***
Nie kpijmy więc przesadnie z kandydującego na prezydenta Krzysztofa Bosaka, np. że jego ambicje są odwrotnie proporcjonalne do postury, a wielość podjętych przezeń, a nieukończonych studiów nadałaby się na skecz w kabarecie…
Bo może się zdarzyć, że to on kiedyś będzie się z nas śmiał, z nas, którzy czuliśmy się od niego wyżsi i przed nim bezpieczni.
***
Są też tacy, którzy zmieniają zdanie. Ich zdaniem w porę.
Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, nowa twarz kampanii Prezydenta Andrzeja Dudy, zanotowała ostatnio parę wpadek. Ale takie wpadki (jak pogryzienie w obronie wyborczych ulotek) mogą być tematem memów na krótko – na dłużej powinna starczyć refleksja, co się dzieje z niektórymi, gdy trafią do polityki.
Jeszcze niedawno (w 2018 r.!) była pani mecenas nie tylko nieufna, ale i wroga wobec PiS. Ponoć mówiła o „pisiorach”, a jako pełnomocnik oskarżonego w sprawie afery GetBack – o zależności służb specjalnych i prokuratury od Prawa i Sprawiedliwości – że to „BEZprawie i NIEsprawiedliwość”.
Tymczasem teraz okazuje się, że wobec wrogów PiS nie będzie BEZzębna.
***
Prezydent Andrzej Duda podpisał autorstwa PiS ustawę kolejną, nic więc dziwnego, że to ustawa kolejowa. Trochę jednak dziwi, że podpisał ją na pustym, smutnym peronie. Siedząc samotnie przy krzywej szkolnej ławce. A jego świta obserwowała wydarzenie z bezpiecznego dystansu.
Że niby co? Że dla nas szlaban czy że my nie mamy z tym nic wspólnego?
Tak czy owak, ktoś wpuścił Prezydenta w tunel, a potem go wysadził z wagonu pierwszego sortu… (bo chyba jednak nie z sypialnego). Ciekawe, na co teraz przyjdzie (przyjedzie) kolej? Tory już przecież zostały wytyczone. Peronowi powinni jednak zadbać, żeby się im ten pociąg do władzy nie wykoleił.
***
Po sporządzeniu powyższego zapisku Prezydent podpisał kolejną ustawę – rekompensującą TVP straty abonamentowe i moralne. Ale tym razem głowę państwa wsparł swą obecnością premier, który rzekł przy tej okazji, że trzeba też wspierać TVP regionalną, bo prezentuje „lokalny folklor”.
Cóż, wiadomo, że i cała TVP – na tle europejskich mediów – stanowi dziś coś w rodzaju bardzo lokalnego folkloru, ale wizja misji, polegającej na wycinaniu hołubców i pierogów ze śledziem w takiej np. TVP Szczecin, to już wrażenie globalne.
ADL
Artur D. Liskowacki. Pisarz, publicysta "Kuriera Szczecińskiego".