Ba-naś! Ba-naś! I jeszcze raz Ba-naś!
Trzykrotnie, zgodnie z jego szczerym i wyczerpującym zeznaniem rzuconym w twarz oszczercom: „Kłamstwo! Kłamstwo! I jeszcze raz kłamstwo!”.
* * *
„Tworzymy historię!”.
Wykrzyknął Onet.pl, podając informację, że polska dziewczynka przebrana za kobietę wygrała konkurs Eurowizja Junior 2019, co zdarzyło się po raz drugi z rzędu, bo inna polska dziewczynka przebrana za kobietę uczyniła to już rok temu.
Tak, historia to w ogóle nasza specjalność! A jej tworzenie to dla nas norma.
* * *
Ta historia przez nas tworzona w ogóle powinna być pisana przez H duże, a może nawet H podwójne (czyli Ha-Ha!), bo „Polska zwyciężyła w wielkim stylu, pokonując drugi w tabeli Kazachstan aż o 51 punktów!”.
A przecież, jak śpiewał niejaki Borat w filmie nazywającym się tak samo jak on: „Kazachstan is the Great Country in the World!”.
* * *
Dziewczynka przebrana za kobietę, dzięki której tworzymy historię, nazywa się Viki Gabor, nie dziwi więc, że piosenkę napisała dla niej „polska piosenkarka Lanberry”.
Na szczęście w ubiegłym roku zwyciężyła w Eurowizji Junior panna Roksana (ładniej by było Roksanna) Węgiel.
Wpisując się pięknie w narrację Pana Premiera i Pana Prezydenta, że właśnie węgiel jest naszym największym narodowym skarbem.
A więc hosanna Roksanna, ale i Viki daje wyniki!
* * *
Przechodząc do historii mniejszego kalibru, pozwolę sobie tu jednak zauważyć, że ogólnoświatowa seksualizacja dzieci przez popkulturę – patrz wspomniana Eurowizja Junior – ma się i u nas coraz lepiej.
Choć to temat zdaje się nie nowy. Świat ekscytuje się właśnie mnożącymi się dziś gwałtami Romana Polańskiego dokonanymi czterdzieści lat temu i więcej. Na przebranych za kobiety dziewczynkach, które przechodziły (zapewne z tragarzami) przez jego ówczesne hotelowe pokoje.
* * *
Reporterka Joanna Kopcińska zauważa przy okazji, skądinąd rezolutnie, że kiedy ksiądz wykorzysta dziewczynkę, to mówimy, że ją „zgwałcił”, a kiedy reżyser, to mówimy, że się z nią „przespał”.
Hmm. To prawda. Ale z drugiej strony rzec, iż się ksiądz przespał z dziewczynką lub chłopcem, brzmi jakoś jeszcze gorzej. Bo niby łagodniej, ale za to bardziej seksi.
* * *
Mówiąc już jednak serio, o gwałtach reżysera (-ów) rzec wypada, przynajmniej na razie, że są domniemane. Natomiast pedofilia i przemoc w Kościele (opisywana też skądinąd przez Kopińską) – udowadniana u nas ostatnio raz po raz – jakoś się nie może doczekać śledztw i wyroków prawa.
Podobno „cała Polska” przeżyła jak traumę film Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”. No ale chyba nikt nikomu rzeczywiście nie powiedział, a przynajmniej nie przekazał dalej, bo zapowiadanych komisji ani widu, ani słychu, że już nie wspomnę o procesach i wyrokach.
* * *
Tymczasem jednak tworzymy historię nie tylko dzięki triumfom Eurowizji Junior (triumf Viki Gabor mogliśmy dzięki TVP oglądać na żywo, a dzięki temu z kolei musieliśmy oglądać na żywo, jak skoczek Piotr Żyła rozbija sobie głowę podczas konkursu Grand Prix w Wiśle; jako że ów konkurs przesunięto tam – ze względu na Viki – z pory zwyczajnej na porę nadzwyczaj wietrzną), ale i z przyczyn innych, też jednak historycznych.
Oto historię pt. Wieszanie Zdrajców postanowili – jakiś czas temu – stworzyć ponownie dziarscy chłopcy z prawej prawicy. Mniej patriotyczni obywatele oburzali się, że to podżeganie do czynów zabronionych.Tymczasem prokuratura uznała właśnie, że wieszający na szubienicach portrety europosłów oddawali się tworzeniu. OK, odtworzeniu. Historii. Więc winy w tym nie ma żadnej.
Ciekawy jestem, co by było, gdyby na stryczkach powiesił ktoś portrety Jarosława Kaczyńskiego, Ziobry i Morawieckiego. Też by przeszedł do historii jako rekonstruktor? Czy może raczej stanąłby przed obliczem. Sądu na przykład. Bo o Jarosławie nie wspomnę.
* * *
Premier Morawiecki zapowiedział postawienie w Warszawie łuku triumfalnego, który uczci jego… przepraszam… nasze zwycięstwo nad bolszewikiem w roku 1920. Dając przy okazji do zrozumienia, że inni (wiadomo kto) nie chcieli i nie chcą monumentu na stulecie.
A że konkurs na pomnik ogłosiły już wcześniej władze stolicy? I co z tego! Na pewno byłby ukryty w krzakach. A łuk to łuk! Co sam pamiętam z dziecięcej rymowanki: „Tere-fere ku-ku! Strzela baba z łuku!”.
* * *
Satyryk Jan Pietrzak, niestrudzony w wyzwalaniu Ojczyzny, dał już zresztą do zrozumienia, że ci, co nie chcą łuku, to bolszewicy. Zabawne skądinąd (no, ale satyryk to satyryk, nawet jeśli mimowolny), że nawiązał tym do wypowiedzi, by tak rzec, wprost przeciwnej. Przecież to Donald Tusk nazywał „współczesnymi bolszewikami” ludzi, których Pietrzak wielbi.
Ech, co byśmy zrobili bez tych bolszewików! Ani byśmy nie mieli okazji do postawienia Łuku na stulecie bitwy o Warszawę, ani stosownej obelgi dla swoich przeciwników politycznych.
* * *
W wizji Pietrzaka, która właśnie zatacza łuk nad stuleciem, jest jednak rozmach, że hej. Otóż chce on, aby ów Łuk zawisł nad Wisłą, łącząc oba brzegi.
Nie ulega wątpliwości, że śmiała to wizja, Eurowizja prawie!
Co jednak kojarzy się z piosenką „Hej, młody Junaku!” z filmu „Miś” Barei: „Przecież na tym piachu już za kilka lat / przebiegnie być może / Jasna, długa, prosta / Szeroka jak morze, Trasa Łazienkowska. / I z brzegiem zepnie drugi brzeg, / na którym twój ojciec legł”.
Pietrzakowi – któremu wczesna młodość upłynęła w Korpusie Kadetów im. Karola Świerczewskiego i w Związku Młodzieży Polskiej, a późniejsza w PZPR i na kursach wieczorowych Wyższej Szkoły Nauk Społecznych przy KC PZPR – powinna ona zresztą przypaść do gustu.
Zwłaszcza że w tym jego projekcie – podróżując śladem piosenki – można znaleźć i aspekt racjonalny. Mostów ma nasza stolica mało, więc można by wykorzystać Łuk dodatkowo jako most właśnie, nazwany np. Trasą Pietrzakowską (Morawiecką nie, bo wszyscy by przerabiali na Mazowiecką).
* * *
Problem w tym, ale pewnie i w każdym innym przypadku realizacji łuku-pomnika, że wtedy trzeba by czuwać noc i dzień, żeby bolszewiccy spod znaku ideologii LGBT nie przemalowali go na tęczę.
Taka tęcza nad Wisłą to byłoby dopiero! Mogliby na przykład przyjść kibice Legii i zaśpiewać pod nią chórem „Sen o Warszawie”.
ADL
Artur D. Liskowacki. Pisarz, publicysta "Kuriera Szczecińskiego".