Poniedziałek, 23 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Co z tą pamięcią?

Data publikacji: 2020-08-18 22:02
Ostatnia aktualizacja: 2020-08-20 14:20

Rocznice i jubileusze mają to do siebie, że akcentują szczególnie niektóre wydarzenia, które mają swoje daty i swoich bohaterów. Historia staje się dzięki nim odświętna, a pamięć ma punkty oparcia, z których skwapliwie korzysta.

Historia Szczecina – ta 75-letnia – upamiętniana jest w podobny sposób, jak zresztą i historia innych naszych miast, zwłaszcza tych, które swe dzieje piszą po polsku właśnie od roku 1945. To zrozumiałe, a i owocuje raz po raz w sposób wartościowy – patrz: Muzeum „Przełomy”, niektóre wystawy, naukowe konferencje poświęcone a to społecznym zrywom, a to osiągnięciom Miasta w różnych dziedzinach życia.

Odnoszę jednak wrażenie, że taka pamięć odbiera Szczecinowi inną pamięć, tę codzienną, tę, która mniej efektowna czy spektakularna w szczególe powinna być jednak podstawową tkanką szczecińskiej tożsamości – obudzonej rocznicą. A dotyczy to szczególnie tych wszystkich lat, które wypełniły historię Miasta już po jego „okresie pionierskim”, a przed – czy też między – latami buntu i społeczno-politycznych przemian.

Bo ktoś przecież to Miasto budował i kreował jego rzeczywistość, ktoś w nim uczył i tworzył, tworząc zarazem jego tożsamość, ktoś pracował na rzecz jego polskości, na sukcesy jego gospodarki, na to, że jego mieszkańcy zaczęli się uważać za szczecinian właśnie, bo patriotyzm lokalny Szczecina – podszyty czasem goryczą i pretensją, że coś jest nie tak, że powinno być lepiej – to przecież zjawisko niewiele młodsze od świętowanego teraz jubileuszu.

Tymczasem mówi się i pisze o tym rzadko, a ludzie i wydarzenia z tamtych lat – 50., 60., 70. – wydają się być tylko szarym tłem Wielkiej Historii Szczecina.

Zapominamy o nich, pomijamy ich w naszych dyskusjach o przeszłości. Traktujemy lekceważąco albo obojętnie. A przecież to właśnie ta przeszłość jest ważną częścią szczecińskich życiorysów – życiorysów naszych dziadków (i pradziadków już!), rodziców, a przez to – nas samych.

ADL

Komentarze

fanfatal
2020-08-20 13:27:48
Zacha mógł się wykazać dopiero po "marcu'68"- wtedy nastał dla niego sprzyjający klimat.
wap
2020-08-20 12:32:17
Pokazywanie zasłużonych, to narażanie ich na zabicie, pobicie, a przynajmniej na znieważanie.
Pamięć jest "pamiętliwa"
2020-08-19 06:39:16
ot co! (_I_).
Stary uczeń
2020-08-18 23:52:27
Panie Arturze. "Bo ktoś przecież to Miasto budował i kreował jego rzeczywistość, ktoś w nim uczył ..." Zmarł pan Zdzisław Zacha, dyrektor VLO za naszych czasów. Uczył historii, ale również pilnował długości włosów, poprawności i kompletności mundurków itp. Odszedł z Piątki krótko po naszej maturze. Uważam, że zasługuje na wspomnienie. Czy mógłby Pan poświęcić Mu kilka zdań na blogu (a może na łamach wydania papierowego)?.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500