„Kaczyński, będziesz siedział!” – taki rezolutny okrzyk powitał Jarosława Kaczyńskiego, gdy kilka dni temu, jak co miesiąc, przyjechał na Wawel odwiedzić grób brata i bratowej. Okrzyk ten wydał z siebie któryś z uczestników happeningu zorganizowanego przez Obywateli RP, happeningu „przeciw upartyjnieniu Wawelu”. Wedle relacji „Wyborczej” były też inne interesujące hasła: „Wawel dla królów, a nie dla szczurów”, „Jarek, uważaj, jedzie seicento”, „Jarek, wyjdź z szafy, idź do diabła”. Przypomnijmy, że w grudniu ubiegłego roku próbowano zablokować Kaczyńskiemu wjazd na Wawel. Koneserzy zagrożonej demokracji kładli się na drodze, rzucali w auto lidera PiS-u jajkami…
Słowa „skandaliczne”, „haniebne”, „obrzydliwe” nic już nie znaczą, tak bardzo były nadużywane, zresztą i tak by tu nie pasowały. W tej sytuacji zachodzi bowiem zjawisko z innego porządku: im głośniejsi są Obywatele RP, tym bardziej ich nie ma. Jakaś tajemnicza alchemia sprawia, że stają się doskonałą przeźroczystą pustką. Niby krzyczą, niby trzymają transparenty, niby machają rączkami, a zamiast obywateli są tylko bąble nicości przetaczające się przez Kraków w pewien chłodny lutowy wieczór.
To prawda, obie strony sporu faulują, obie mają na koncie cyniczne zagrania i niedorzeczne wypowiedzi i tak dalej. Ale tu chodzi o coś innego. Nawet w samym środku krwawej politycznej łaźni można zgodzić się co do tego, że są ze dwie, trzy rzeczy – na przykład żałoba, na przykład modlitwa na grobie bliskiej osoby – których się po prostu nie tyka.
Na miejscu przeciwników rządu też raczej nie dawałbym Obywatelom RP lajka. Pomyślcie: w tej sytuacji władza może migać się od rzeczowej krytyki, przybierając pozę cierpiętnika, wskazując drżącym palcem na Wawel i oznajmiając boleściwie: kto nas krytykuje, ten automatycznie staje tam, opowiada się za nicością! Władzy, żadnej władzy nie należy tak ułatwiać sprawy.
Pewnie można zmienić rząd w asyście hordy plującej na kogoś, kto odwiedza grób brata, czemu nie. Perspektywa ewentualnego sukcesu zarysowałaby się jednak wyraziściej, gdyby zamiast bąbli nicości opozycja miała także nowy pomysł na Polskę i nowy sugestywny mit, które zastąpią aktualny pomysł i aktualny mit. Ten program i ten mit pretendenci do władzy bez wątpienia w pocie czoła wypracowują – tylko ktoś skrajnie sceptyczny mógłby mieć co do tego wątpliwości. ©℗
Alan Sasinowski, dziennikarz "Kuriera Szczecińskiego".