Czwartek, 18 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

I jak imigrant, czyli Anglik o Polaku

Data publikacji: 19 września 2015 r. 13:32
Ostatnia aktualizacja: 19 września 2015 r. 13:32
I jak imigrant, czyli Anglik o Polaku
 

„Wy Polacy wiecie tyle niepotrzebnych rzeczy!” – usłyszałam od kolegi z pracy, kiedy w jakiejś rozmowie bezskutecznie próbowałam wyjaśnić kim był Andy Warhol. „Przecież wy tam w tej Polsce nie macie dostępu do wody, to pewnie dlatego zjechaliście na Wyspy” – stwierdził (całkiem serio) kolejny. „II wojna światowa w Polsce? Hitler tylko Polskę zajął, nie walczyliście przecież” – próbowała oświecić mnie współlokatorka, notabene nauczycielka! Okej Szczęsny i Lewandowski to z Polski i jeszcze na Wembley dokopaliśmy, ale że Rosja w 1939 roku najechała na Polskę, a nie ją wyzwoliła? Że Katyń? Powstanie Warszawskie? Lech Wałęsa? Smoleńsk? Że u nas to góry i morze a latem to nawet jest ciepło? Co rzeczywiście Anglicy o nas wiedzą? Czy godzą się z faktem masowego najazdu Polaków na Wielką Brytanię? A może jesteśmy im zupełnie obojętni? Jak im się żyje obok polskich imigrantów? Tym razem serio - Anglicy mają głos.

Jak cię widzą
Jakiego Polaka widzi Anglik? Kiedy wypytywałam znajomych Brytyjczyków, także tych, którzy na co dzień pracują wśród Polaków, o ich odczucia odpowiedź zawsze była podobna. Jesteśmy ludźmi pracowitymi, zorganizowanymi, działamy szybko, nie boimy się wysiłku fizycznego. Więcej: wykonujemy pracę, której nie podjęłoby się wielu Anglików (po co, jeśli minimalna pensja jest czasem niższa od benefitów?), zgadzamy się na najniższe stawki i bardzo często harówkę w niedorzecznych godzinach. Stanowimy dla Brytyjczyków konkurencję? Tak, nie jest to jednak postrzegane w sposób negatywny. Chcemy pracować i to odróżnia nas od Wyspiarzy, którzy – uwierzcie – są raczej kiepskimi pracownikami. Wiele firm z otwartymi ramionami (wciąż!) przyjmuje Polaków, bo jesteśmy gwarancją sumienności i odpowiedzialności. Biegniemy do roboty z gorączką i złamanym palcem, gdy w tym czasie kolega Anglik dzwoni do szefa i wykręca się z porannej zmiany, bo coś go zakuło w brzuchu (czytaj: kac). Prawdziwym błogosławieństwem dla Brytyjczyków są polscy budowlańcy, hydraulicy, elektrycy. Nic dziwnego skoro praca angielskich „fachowców” przypomina raczej perypetie bohaterów czeskiej kreskówki „Sąsiedzi”. Tych dwóch panów rujnowało jednak swoje mieszkanie i to całkowicie za darmo. Anglik wystawi ci wysoki rachunek i zostawi z wyjącymi rurami albo źle podłączoną kuchenką. Bałagan po nim posprząta Polak. Ten sam, który w weekend będzie balował do bladego świtu. Bo to nasza druga twarz, którą dostrzega Anglik. Według Brytyjczyków Polacy bawią się głośno i intensywnie (tu chyba nam do Brytyjczyków blisko). Zresztą legendy o imprezach z Polakami przywędrowały do Anglii jeszcze zanim nastąpiła fala emigracji. Niemal codziennie poznaję Anglików, którzy odwiedzili lub nawet mieszkali czasowo w naszym kraju. Co wspominają? Wódkę, dobre jedzenie i… piękne kobiety.

Kopernik była kobietą
Życie obok pracowitego Polaka to jedno, a wiedza o nim to drugie. Niestety Anglicy zupełnie nie zdają egzaminu z wiedzy o świecie, ba! O Polsce nie wspominając. I tu wiadro pomyj wylałabym na system nauczania. Pytanie tylko: polskiego czy brytyjskiego? Czy rzeczywiście wiemy wiele niepotrzebnych rzeczy? Bo czy Anglik będzie wiedział cokolwiek o średniowiecznej Polsce? Do dziś się zastanawiam po kazali mi uczyć się o Wojnie Dwóch Róż w Wielkiej Brytanii w XV wieku, kiedy nawet sami Anglicy pojęcia nie mają o czym mowa! I znów wybałuszali na mnie oczy jak na dziwoląga, gdy wspomniałam, że kolory tych róż to kolory polskiej flagi. Czekałam tylko na pytanie: to wy w Polsce macie flagę? A na poważnie: Anglicy słyszą, że dzwoni, ale w kościele gdzieś na drugiej półkuli. Słyszeli coś o Dywizjonie 303 i lotnikach, ale że Kopernik, Chopin i Skłodowska byli Polakami to już nie. Przekonałam się o tym na własnej skórze. Londyn, knajpa. Na ścianie zdjęcie młodego Chopina. Biegnę podekscytowana czytać co tam ten Chopin tu robił i co widzę? Fryderyk Chopin słynny pianista mieszkał w tym budynku w latach. Słynny pianista znikąd? Narodowość przemilczana. Londyńska ulica. Budynek uniwersytecki, w oknach wielkie plakaty ludzi nauki. Jest i ona Maria Curie. Nie Skłodowska. Chwalę się przyjacielowi, że to Polka przecież. Nie dowierza. W szkole uczyli go, że to Maria Curie, Francuzka. Ja się wściekam na tę brytyjską ignorancję on pyta: skoro macie takie postaci w Polsce to czemu nie nosicie jej na plakatach? Czemu się nią nie chwalicie? Milczę, bo pojęcia nie ma co odpowiedzieć. Może rzeczywiście Anglicy wiedzą o nas wyłącznie to, co chcemy im powiedzieć i pokazać? Jeśli pozwolimy, żeby Polska była kojarzona wyłącznie z wódką, robotnikami i imprezowymi dziewczynami, i przymkniemy oko na błędy lub przemilczenia w podręcznikach szkolnych to tak właśnie będzie. Anglicy naprawdę lubią Polaków i nie dają nam odczuć, że jesteśmy najeźdźcami kradnącymi im pracę. Są otwarci i serdeczni (ach ta brytyjska uprzejmość!). Może warto wykorzystać tę sytuację i zamiast uczyć znajomych Anglików kolejnych przekleństw i upijać ich do nieprzytomności gorzką żołądkową warto zwyczajnie pogadać o historii, o pogodzie w Polsce, o tym, że mamy całkiem fajne plaże i świetne jeziora, można też pójść do polskiej knajpy na bigos, zorganizować wieczór w filmami Kieślowskiego. I nośmy tych swoich wielkich rodaków na transparentach, i się nimi chwalmy. To zadania dla nas – imigrantów  i dla was. Nikt za nas o nas mówić nie będzie. Szczególnie dobrze. ©℗
Joanna Flis

Na zdjęciu: Według Brytyjczyków Polacy bawią się głośno i intensywnie, podobnie jak sami Brytyjczycy, którzy nawet kwestię picia na ulicach regulują racjonalnie i z poczuciem humoru...

Fot. Berenika Lemańczyk

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA