Zrobili z dworca noclegownię

 

– Na stargardzkim dworcu PKP śmierdzi – skarżą się „Kurierowi” podróżni. – W poczekalni przesiadują bezdomni. Nie tylko tam śpią, ale nawet piją alkohol i często są agresywni. Podróżni wolą czekać na pociąg na stojąco w głównej sali, by uniknąć wdychania przykrych zapachów.

Bezdomni koczujący w poczekalni stargardzkiego dworca zwracają uwagę podróżnych.

– Są brudni, cuchnący i nikt nie chce zajmować miejsc siedzących między nimi – twierdzi nasza Czytelniczka. I dodaje, że tak dłużej nie może być.

Funkcjonariusze miejscowej Straży Ochrony Kolei potwierdzają, że faktycznie czasami bezdomni chronią się przed mrozem na dworcu PKP. Ale nie dochodzi tam do żadnych wykroczeń ani przestępstw, stąd nie ma podstaw do interwencji. Stargardzcy streetworkerzy również przyznają, że osoby bez dachu nad głową chętnie przebywają w dworcowej poczekalni. Ale choć są namawiane do przejścia do ogrzewalni albo noclegowni, nie wszyscy chcą skorzystać z tego rozwiązania. Wygląda na to, że wolą nocować na dworcu niż podporządkować się prawom panującym w schronisku. Wiadomo, że w noclegowni nikt nie będzie tolerował picia alkoholu.

– Faktycznie, niekiedy można spotkać bezdomnych na dworcu PKP, ale nie jest to codzienna sytuacja – twierdzą Marta Orłowska i Marek Szura, stargardzcy streetworkerzy. – Czasem przesiaduje tam 4-5 osób przez kilka godzin. Informujemy ich, że jest otwarta ogrzewalnia, że w każdy piątek mogą skorzystać z kąpieli, środków czystości i świeżych ubrań. Mówimy też, gdzie mogą zjeść gorący posiłek. Część z nich chętnie się na to godzi. Ale nie wszyscy. A na siłę nikogo się nie zmusi, by zadbał o swój wygląd zewnętrzny. Niektórzy nie chcą także zrezygnować z alkoholu i dlatego nie chronią się w noclegowni. Monitorujemy sytuację i polecamy bezdomnym przetrwanie zimy w godnych warunkach, ale ostateczny wybór należy tylko do nich. ©℗

Tekst i fot. (gra)