Żołnierz śmiertelnie postrzelony w Szczecinie (akt. 2)

Do śmiertelnego wypadku doszło w Pasie Ćwiczeń Taktycznych Krzekowo. Fot. archiwum  

Do śmierci żołnierza w wyniku postrzelenia doszło w środowy wieczór w Szczecinie. Wojsko oraz Prokuratura Okręgowa wyjaśniają sprawę, na razie nie informują jednak o szczegółach. Na piątek zaplanowana jest sekcja zwłok ofiary. Okoliczności tragedii są niejasne. Prawdopodobnie doszło do niej z powodu pomyłki.

- Obecnie nie mogę podać zbyt wielu szczegółowych informacji - mówi Piotr Wieczorkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. - Okoliczności tego zdarzenia prowadzi dział ds. wojskowych Prokuratury Rejonowej Szczecin-Niebuszewo. Postępowanie prowadzone jest w zakresie spowodowania śmierci żołnierza.

Tragiczne zdarzenie potwierdza także wojsko. W komunikacie można przeczytać, że „15 listopada br. (środa) około godziny 20.45 na Pasie Ćwiczeń Taktycznych (PĆT) Krzekowo doszło do nieszczęśliwego wypadku, spowodowanego przez osobę trzecią, w wyniku którego śmierć poniósł żołnierz 12 Brygady Zmechanizowanej".

- Na razie nie udzielamy żadnych informacji na temat żołnierza, który zginął - dodaje mjr Błażej Łukaszewski z 12 BZ.

W czwartek pod nadzorem prokuratora przeprowadzono już m.in. oględziny miejsca zdarzenia. Wiadomo też, że niezbędne będzie uzyskanie szeregu opinii biegłych, w tym m.in. z zakresu balistyki oraz medycyny sądowej. Na piątek zaplanowana jest sekcja zwłok tragicznie zmarłego żołnierza.

Ani prokuratura, ani wojsko nie udzielają informacji na temat ofiary. Nieoficjalnie mówi się, że mężczyzna miał 21 lat i mimo reanimacji, zmarł w wyniku postrzału w szyję.

- Nie mogę potwierdzić niczego poza tym, co jest w naszym komunikacie - powiedział nam w czwartkowe popołudnie mjr Łukaszewski.

„Osoba trzecia”, o której informuje wojskowy komunikat, to prawdopodobnie myśliwy. Nie wiadomo jednak, skąd się wziął w pobliżu miejsca wojskowych ćwiczeń. Polski Związek Łowiecki, Szczecin, ani sąsiednie gminy nie wiedzą nic o planowanym odstrzale dzików na tym terenie.

- Na zlecenie miasta na tym obszarze nie prowadzono żadnych działań w zakresie odłowu dzików. Działa pogotowie ds. zwierząt łownych, które reaguje na sygnały od mieszkańców. Ale w takim przypadku dziki są odławiane w celu uśmiercenia, które odbywa się w zupełnie innym, bezpiecznym miejscu - tłumaczy Paulina Łątka z Centrum Informacji Miasta UM.

Takich sygnałów nie było jednak w ostatnim czasie z terenu, na którym doszło do tragedii. Najczęściej na dziki skarżą się mieszkańcy Wyspy Puckiej.

Prokuratura nie potwierdza też, by doszło do zatrzymania dwóch osób w tej sprawie.

- Ze względu na dobro postępowania, nie informujemy o żadnych szczegółach - dodaje prok. Wieczorkiewicz.©℗

Tomasz TOKARZEWSKI